Caroline :
Przez całą drogę nie odzywałam się i patrzyłam na drogę z skrzyżowanymi rękami . Klaus kątem oka patrzył na mnie , ale udawał , że patrzy na drogę . Śmiał się po cichu , najwyraźniej z mojej miny . Ciekawe jaką mam . Miałam dość tej ciszy , więc musiałam coś powiedzieć :
- Podobno wyjeżdżasz - zdobyłam się na odwagę i zerknęłam na niego .
- Tak . - uśmiechną się , bo coś do niego powiedziałam - zabieram tylko to co mi potrzebne i ...
- Nie zabierzesz Eleny - powiedziałam to , a dokładnie prawie krzyknęłam .
- Caroline ...
- Nie zabierzesz jej !
- Ona mi jest potrzebna . - nie pokazywał zdenerwowania , ale ja wiedziałam , że jest .
- Do czego ?! - patrzyłam na niego z wściekłością .
- Do stworzenia rodziny .
- Przecież ją masz !
- Wszyscy odeszli .
- Co to za rodzina , która jest tylko z tobą dlatego , bo nią sterujesz ? - nie odpowiedział , więc ciągłam mój monolog dalej - Oni nie chcą być więźniami . Chcą być wolni . Oni też mają życie . - Klaus popatrzył na mnie z wściekłością w oczach .
- Powinnaś już wyjść . - obrócił głowę w stronę drogi , by na mnie nie patrzeć .
- Może powinnam ! - popatrzyłam na niego przez sekundę i wyszłam z auta . Szłam w stronę" Grill'a " nie patrząc za siebie .
- Ładna bransoletka - usłyszałam za sobą jego głos , który miał w sobie nutkę ironi . Stanełam w miejscu i nie patrzą na ozdóbkę , zdjęłam ją i obróciłam się na pięcie , po czym podeszłam do okna auta i dumna wrzuciłam mu ją na kolana . Popatrzył na mnie zdziwiony , ale zaraz ukrył to , a ja wściekła odeszłam .
***
Co za palant ?! - pomyślałam idąc w stronę " Grill'a " . Weszłam do środka i od razu ujrzałam Elene . Siedziała i popijała kawę . Gdy mnie ujrzała pokazała palcem na zegarek , a ja bez głosu powiedziałam : Przepraszam i poszłam do niej .
Usiadłam na przeciwko niej , a ona musiała o to zapytać :
- Coś się stało ? - patrzyła na mnie , bo najwyraźniej musiałam okropnie wyglądać .
- Tak .. Znaczy nie .. - nie wiedziałam co powiedzieć .
- Czyli coś się stało ..
- Wiesz , nie mam ochoty tu siedzieć . Może zróbmy sobie dziś babski wieczór , co ?
- Pidżama party ? Nie , dziękuje . - powiedziała to , opierając się na krześle .
- Nie . Chodziło mi bardziej : ty , ja i Bonnie . Takie pogaduszki i może jakiś film . Hymm ?
- Dobra . - powiedziała to , przy czy westchnęła - Ale Bonnie może nie chcieć . Po tym co się stało .
- Zadzwonię do niej .
- Ok . - wyciągłam telefon i wybrał numer Bonnie . Po 4 sygnałach usłyszałam jej głos :
- Halo ? - powiedziała to cicho i ochryple .
- Cześć Bonnie . Jak się masz ?
- Radzę sobie .
- Może spotkamy się dziś u mnie . Ja , Ty i Elena , co ty na to ?
- Ja sama nie wiem . Nie mam na to ochoty .
- Bonnie , siedzisz całymi dniami w domu . Musisz się od tego wyrwać . Nie daj się prosić . Porozmawiamy sobie na spokojnie .
- Ehh .. No dobra .
- Świetnie . - powiedziałam uradowana - to co ? U mnie o 20 : 00 ?
- Jasne . Cześć .
- Pa .
- Czyli o 20 : 00 , tak ? - popatrzyła na mnie Elena , najwyraźniej uradowana tym , że spotka się z Bonnie .
- Jasne . - uśmiechnęłam się do niej i wyszłyśmy z baru .
***
- Gdzie twoje auto ? - zapytała mnie gdy wyszłyśmy na ulicy .
- No właśnie .. Zabrakło mi paliwa ..
- To jakim cudem byłaś , jak na ciebie , tak szybko ?
- Ktoś mnie podwiózł .
- A kto ? - wiedziałam , że o to zapyta .
- Ktoś - uśmiechnęłam się do niej - więc , czy mogłabyś mnie podwieźć ?
- Jasne , wsiadaj .
- Dzięki . - wsiadłam do auta i pojechałyśmy do mnie .
Klaus :
Okropnie zachowałem się względem to Caroline dzisiaj . Może ona miała rację ? Nie , nie miała . Ale ja muszę jakoś ją za to przeprosić . Tylko jak ? Cały czas trzymam tą bransoletkę w ręce i na nią się gapię . Przypomina mi Caroline .
Cały czas widzę tą scenę , jak nią we mnie wrzuca . Chyba wiem już jak ją przeprosić . Mam nadzieję , że jeszcze nie jest w domu . To musi być coś specjalnego . Mam nadzieję , że jej się spodoba . Ona nie chętnie przyjmuje ode mnie prezenty , a w szczególności te drogie . Czyli coś taniego .
***
Mając już gotowy prezent , moim wampirzym tempem , pobiegłem do jej domu . Na moje szczęście nikogo nie było w domu , więc wszedłem do jej pokoju i upominek położyłem na jej łóżku , by go spostrzegła . Do niego przyczepiłem jeszcze karteczkę i rysunek , który namalowałem wcześniej . Po tym odszedłem , bo Caroline przyjechała .
***
Caroline :
Podziękowałam Elenie i weszłam do domu , a następnie do mojego pokoju . Ubóstwiałam go ! Czułam się w nim bezpieczna , jak to możliwe dla wampiry . Gdy do niego weszłam od razu poczułam męskie perfumy . Były bardzo gustowne , więc już wiedziałam do kogo należały . Klaus . Z przyzwyczajenia popatrzyłam na łóżku i zobaczyłam bukiet białych kwiatów . Nie wiedziałam jakie to , bo nie za bardzo się na tym znałam , ale muszę przyznać , że są cudowne . Wziełam je do rąk i powąchałam . Tak jak myślałam , pachniały cudownie . Do bukietu była przyczepiona karteczka :
Caroline , tak bardzo mi głupio z powodu
mojego zachowania i naprawdę Cię za to prze -
praszam . Mam nadzieję , że mi wybaczysz i na
znak moich przeprosin daję Ci te kwiaty i oddaje
bransoletkę , bo należy do Ciebie . Mam nadzieję
, że mi wybaczysz mój błąd .
Niklaus
Nie wiedziałam co zrobić , więc wyjęłam flakon i nalałam do niego wody , po czym włożyłam kwiaty do niego . Wcześniej zdjełam bransoletkę i ją założyłam . Nie wiem co wtedy mną kierowało . To ja powinnam go przepraszać , a nie on mnie . Zachowałam się jak idiotka !
Popatrzyłam na zegar . Miałam jeszcze 3 godziny do przyjścia Eleny i Bonnie , więc postanowiłam mu się jakoś podziękować . Tylko jak ?
_________________________________________________________________________________
Ten rozdział jest dłuższy i mam nadzieję , że się Wam spodoba . Prosiłabym o komentarze , bo bez nich nie mam ochoty dalej kontynuować . Bez waszej pomocy nie dam rady , więc zachęcam do komentowania .
sobota, 31 marca 2012
piątek, 30 marca 2012
Prolog
Caroline :
Jak go zabić ? - myślałam cały czas o tym jak zabić pierwotnych , bo nie wiadomo z jakiej linii jest nasza krew . Najgorsze jest to , że jeżeli zabijemy Klausa , to zabijemy Tylera . Ale też z jednej strony , nie chciałam zabijać Klausa . Nie wiedziałam dlaczego mam takie uczucie . Często o nim myślałam , a w nocy nawet mi się śnił ..
Biegłam przez las w zwiewnej białej do kolan sukience , bez żadnych ozdób . Słońce świeciło , a ja uśmiechałam się sama do siebie . Nagle wbiegłam na łąke i gwałtownie się zatrzymałam . Uśmiech znikł z mojej twarzy , chwyciłam jedną ręką lekko sukienkę i patrzyłam na niego . On uśmiechną się do mnie , a ja zaczełam biec w jego stronę . Chwycił mnie mocno i zbliżył się do mojej szyji , wysuwając ostre kły .
Obudziłam się w nocy i jedyne słowo które przyszło mi na myśl : Klaus . Nie rozumiałam , dlaczego cały czas o nim myślę . Musiałam z tym przestać . Trzeba go jakoś zabić , ale co z Tylerem ? Rzadko o nim myślałam , a on rzadko dzwonił lub pisał . Moje uczucie do niego gasło z dnia na dzień .
***
Obudziłam się o 7 : 00 i poszłam coś zjeść . Wyjełam z lodówki woreczek z krwią i otworzyłam go , siadając przy stole . Mama już dawno poszła do pracy . Szybko opróżniłam woreczek i wyrzuciłam go do kosza , a następnie wykonałam poranną toaletkę . Ubrałam się w sukienkę na ramiączkach w kwiaty , a w tali założyłam brązowy pasek . Pasował do mojej kremowej sukieneczki . Na to nałożyłam dżinsową kamizelkę , zabrałam torbę i ubrałam brązowe szpilki .
Idąc do auta , wyciągałam z torby kluczyki , a gdy wsiadłam do auta , moją uwagę przykuł licznik gazu i paliwa . Nie było ani tego , ani tego .
- Cholera ! - uderzyłam w kierownicę - Serio ? Teraz ?! - popatrzyłam ze smutkiem na stacyjkę i oparłam się o siedzenie . Byłam umówiona do " Grilla " z Eleną . Ona mi już nie odpuści . Spóźnię się już chyba 10 raz ! Wyszłam zdenerwowana z auta i ruszyłam w stronę baru .
- Czy mogę zaoferować Pani podwózkę ? - przymknełam na 2 sekundy oczy i stanełam w miejscu .
- Klaus .. - powiedziałam z udawaną obojętnością - nie , nie trzeba . Dam rade . - powiedziałam to i ruszyłam dalej . On cały czas jechał dorównując mi kroku autem .
- Caroline , nie daj się prosić - uśmiechną się tym swoim łobuzerskim uśmiechem , a jego akcent zwalał z nóg . Zatrzymałam się i popatrzyłam na niego , a potem na drzwi od auta . Wsiadłam , nie patrząc na niego .
- Jaki kierunek ? - zapytał mnie patrząc kontem oka na mnie .
- Grill - powiedziałam chłodno .
________________________________________________________________________________
Mam nadzieję , że 1 rozdział Wam się spodoba i proszę o komentarze . To mój pierwszy blog , więc nie wiem jak mi pójdzie . Licze na Was . : )
Jak go zabić ? - myślałam cały czas o tym jak zabić pierwotnych , bo nie wiadomo z jakiej linii jest nasza krew . Najgorsze jest to , że jeżeli zabijemy Klausa , to zabijemy Tylera . Ale też z jednej strony , nie chciałam zabijać Klausa . Nie wiedziałam dlaczego mam takie uczucie . Często o nim myślałam , a w nocy nawet mi się śnił ..
Biegłam przez las w zwiewnej białej do kolan sukience , bez żadnych ozdób . Słońce świeciło , a ja uśmiechałam się sama do siebie . Nagle wbiegłam na łąke i gwałtownie się zatrzymałam . Uśmiech znikł z mojej twarzy , chwyciłam jedną ręką lekko sukienkę i patrzyłam na niego . On uśmiechną się do mnie , a ja zaczełam biec w jego stronę . Chwycił mnie mocno i zbliżył się do mojej szyji , wysuwając ostre kły .
Obudziłam się w nocy i jedyne słowo które przyszło mi na myśl : Klaus . Nie rozumiałam , dlaczego cały czas o nim myślę . Musiałam z tym przestać . Trzeba go jakoś zabić , ale co z Tylerem ? Rzadko o nim myślałam , a on rzadko dzwonił lub pisał . Moje uczucie do niego gasło z dnia na dzień .
***
Obudziłam się o 7 : 00 i poszłam coś zjeść . Wyjełam z lodówki woreczek z krwią i otworzyłam go , siadając przy stole . Mama już dawno poszła do pracy . Szybko opróżniłam woreczek i wyrzuciłam go do kosza , a następnie wykonałam poranną toaletkę . Ubrałam się w sukienkę na ramiączkach w kwiaty , a w tali założyłam brązowy pasek . Pasował do mojej kremowej sukieneczki . Na to nałożyłam dżinsową kamizelkę , zabrałam torbę i ubrałam brązowe szpilki .
Idąc do auta , wyciągałam z torby kluczyki , a gdy wsiadłam do auta , moją uwagę przykuł licznik gazu i paliwa . Nie było ani tego , ani tego .
- Cholera ! - uderzyłam w kierownicę - Serio ? Teraz ?! - popatrzyłam ze smutkiem na stacyjkę i oparłam się o siedzenie . Byłam umówiona do " Grilla " z Eleną . Ona mi już nie odpuści . Spóźnię się już chyba 10 raz ! Wyszłam zdenerwowana z auta i ruszyłam w stronę baru .
- Czy mogę zaoferować Pani podwózkę ? - przymknełam na 2 sekundy oczy i stanełam w miejscu .
- Klaus .. - powiedziałam z udawaną obojętnością - nie , nie trzeba . Dam rade . - powiedziałam to i ruszyłam dalej . On cały czas jechał dorównując mi kroku autem .
- Caroline , nie daj się prosić - uśmiechną się tym swoim łobuzerskim uśmiechem , a jego akcent zwalał z nóg . Zatrzymałam się i popatrzyłam na niego , a potem na drzwi od auta . Wsiadłam , nie patrząc na niego .
- Jaki kierunek ? - zapytał mnie patrząc kontem oka na mnie .
- Grill - powiedziałam chłodno .
________________________________________________________________________________
Mam nadzieję , że 1 rozdział Wam się spodoba i proszę o komentarze . To mój pierwszy blog , więc nie wiem jak mi pójdzie . Licze na Was . : )
Subskrybuj:
Posty (Atom)