Caroline :
Jak go zabić ? - myślałam cały czas o tym jak zabić pierwotnych , bo nie wiadomo z jakiej linii jest nasza krew . Najgorsze jest to , że jeżeli zabijemy Klausa , to zabijemy Tylera . Ale też z jednej strony , nie chciałam zabijać Klausa . Nie wiedziałam dlaczego mam takie uczucie . Często o nim myślałam , a w nocy nawet mi się śnił ..
Biegłam przez las w zwiewnej białej do kolan sukience , bez żadnych ozdób . Słońce świeciło , a ja uśmiechałam się sama do siebie . Nagle wbiegłam na łąke i gwałtownie się zatrzymałam . Uśmiech znikł z mojej twarzy , chwyciłam jedną ręką lekko sukienkę i patrzyłam na niego . On uśmiechną się do mnie , a ja zaczełam biec w jego stronę . Chwycił mnie mocno i zbliżył się do mojej szyji , wysuwając ostre kły .
Obudziłam się w nocy i jedyne słowo które przyszło mi na myśl : Klaus . Nie rozumiałam , dlaczego cały czas o nim myślę . Musiałam z tym przestać . Trzeba go jakoś zabić , ale co z Tylerem ? Rzadko o nim myślałam , a on rzadko dzwonił lub pisał . Moje uczucie do niego gasło z dnia na dzień .
***
Obudziłam się o 7 : 00 i poszłam coś zjeść . Wyjełam z lodówki woreczek z krwią i otworzyłam go , siadając przy stole . Mama już dawno poszła do pracy . Szybko opróżniłam woreczek i wyrzuciłam go do kosza , a następnie wykonałam poranną toaletkę . Ubrałam się w sukienkę na ramiączkach w kwiaty , a w tali założyłam brązowy pasek . Pasował do mojej kremowej sukieneczki . Na to nałożyłam dżinsową kamizelkę , zabrałam torbę i ubrałam brązowe szpilki .
Idąc do auta , wyciągałam z torby kluczyki , a gdy wsiadłam do auta , moją uwagę przykuł licznik gazu i paliwa . Nie było ani tego , ani tego .
- Cholera ! - uderzyłam w kierownicę - Serio ? Teraz ?! - popatrzyłam ze smutkiem na stacyjkę i oparłam się o siedzenie . Byłam umówiona do " Grilla " z Eleną . Ona mi już nie odpuści . Spóźnię się już chyba 10 raz ! Wyszłam zdenerwowana z auta i ruszyłam w stronę baru .
- Czy mogę zaoferować Pani podwózkę ? - przymknełam na 2 sekundy oczy i stanełam w miejscu .
- Klaus .. - powiedziałam z udawaną obojętnością - nie , nie trzeba . Dam rade . - powiedziałam to i ruszyłam dalej . On cały czas jechał dorównując mi kroku autem .
- Caroline , nie daj się prosić - uśmiechną się tym swoim łobuzerskim uśmiechem , a jego akcent zwalał z nóg . Zatrzymałam się i popatrzyłam na niego , a potem na drzwi od auta . Wsiadłam , nie patrząc na niego .
- Jaki kierunek ? - zapytał mnie patrząc kontem oka na mnie .
- Grill - powiedziałam chłodno .
________________________________________________________________________________
Mam nadzieję , że 1 rozdział Wam się spodoba i proszę o komentarze . To mój pierwszy blog , więc nie wiem jak mi pójdzie . Licze na Was . : )
zajebiście ci to wyszło
OdpowiedzUsuńwidać że wiesz co dobre;)
zwracaj uwagę aby nie powtarzać tego samego słowa parę razy jak np.:auto
fajnie wizualnie, szablon mi się podoba i można powiedzieć że masz talent do pisania :D
Od Dawna czytam twoje wszystkie posty ;) Dziękuje za komentarze do mojego bloga :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedieć.............................
OdpowiedzUsuńWyszło Ci dobrze ale nie wczułam się nie mam pojęcia o czym jest,wiem że to początek ale zastanawiam sie czy sama tych bochaterów wymyśliłaś czy to z jakiegoś filmu lub książki kturą czytałaś.
Ale jak muwiłam wyszło Ci dobrze bendę dalej czytać:)
Prolog może być, wciągnął mnie, ale chciałabym poczuć coś więcej ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na opowiadanie o 'Klaroline' ;) : http://nattivenn.blogspot.com/
świetny, zabieram się za dalsze czytanie :D zapraszam do siebie, niebawem rozdział 2. this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA I OBSERWOWANIA ^_^
OdpowiedzUsuńProlog świetny :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuń