niedziela, 10 czerwca 2012

18 Rozdział

Caroline:


    Starałam się odsunąć od siebie Klausa, ale wiedziałam, że moje starania są nic warte, przecież to pierwotny, a do tego pijany! Nie miałam pojęcia co w niego wstąpiło; pragnęłam tylko by dał mi w tej chwili spokój. Czułam, jak zdziera ze mnie koszulę, a następnie dresy, przez co zostałam w samej bieliźnie. Nie zamierzałam zostać naga, a do tego brakowało mi niewiele.
    Klaus całował mnie po całym ciele i nie były to delikatne pocałunki, tylko bardziej szarpanie mojej skóry. Nie miałam, jak go powstrzymać, był za silny. Zacisnęłam powieki i czekałam na to co się stanie. Byłam przestraszona i to bardzo.
     Nagle wszystko ustało. Otworzyłam powieki. Klaus siedział na sofie. To chyba koniec, pomyślałam i zaczęłam się ubierać. Nie traciłam go z oczu w razie, gdyby chciał wszystko powtarzać.
   - Caroline, podejdź - założyłam koszulkę i, nie wiedząc czemu, podeszłam do niego.
     Chwycił mnie za dłoń i przyciągnął do siebie. Usadowił mnie tak, bym siedziała na jego jednej nodze i mógł na mnie patrzeć. Objął mnie rękoma w pasie.
   - Przepraszam - co?! Byłam całkowicie zdziwiona. Czuć od niego alkohol i to bardzo, a on sobie odpuszcza. To nie było w jego stylu. - Nie wiem, co we mnie wstąpiło. To prawda, nie zawahałbym się, gdyby był to ktoś inny, ale ciebie nie skrzywdzę. Nigdy.
   - Klaus, jesteś pijany. Lepiej wróć do domu, mogę cię nawet odwieźć. - Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć na tamto, a szczególnie, że jest w takim stanie. - Możemy się jutro spotkać, jeśli chcesz. Nie jesteś teraz sobą.
   - Jesteś zła - nie było to pytanie, ale stwierdzenie i to bardzo wyraźne.
   - Tak, jestem. A ty byś nie był, gdybym przyszła do ciebie pijana i rzuciła się na ciebie wbrew twojej woli? - Spojrzałam na niego surowo. Zaśmiał się.
   - Byłbym w siódmym niebie - wstałam i wskazałam na drzwi. Popatrzył na mnie, a w jego oczach widać było rozbawienie.
   - Jak wcześniej już powiedziałam, powinieneś już iść. Przedtem proponowałam ci, że cię podwiozą, ale cofam to. Spotkamy się jutro lub na balu? Dobrze?
   - Przyjdziesz? - Wstał i stanął w progu mieszkania. Przyglądał się cały czas mojej twarzy.
   - Tak, będę - mówiąc to, zamknęłam za nim drzwi i oparłam się o nie. Byłam zmęczona całym tym zajściem.
    Przymknęłam powieki i wsłuchiwałam się w odjeżdżający samochód. Miałam nadzieję, że do południa już go nie zobaczę. Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek. Było po czwartej w nocy, więc postanowiłam się przespać. Miałam jutro szkołę, ale postanowiłam jutro nie iść; byłam wyczerpana. Tak, wiem. Pierwszy tydzień, a ja robię sobie wagary.
    Poszłam do mojej sypialni i weszłam pod cieplutką kołderkę i czekałam, aż morfeusz zabierze mnie do krainy snów. Nie trwało to długo; moje zmęczenie dało nade mną wielką przewagę. Przed snem myślałam o Klausie i jak będzie wyglądać nasza przyszłość. Moi przyjaciele sądzili, że jesteśmy wrogami i ich udawaliśmy, a dokładnie ja. Wciąż nie mogłam okazać mu mojej miłości przy innych. Chciałam o tym wszystkim pogadać z moimi przyjaciółkami, wygadać się i obmyślać, jak go poderwać, chodź nie było to potrzebne. Do głowy przyszły mi dawne czasy, jak to ja, Elena i Bonnie spotykałyśmy się prawie codziennie   w Grill'u i rozmawiałyśmy o sprawach sercowych. Wymieniałyśmy, którzy są przystojni, którzy obleśni i oceniałyśmy każdego w skali od jeden do dziesięć. Chciałabym wrócić do tych czasów, dni...
    Nie mamy już wspólnych dni, a nasza przyjaźń zanika i boję się, że niedługo już jej nie będzie. Każda ma teraz własne sprawy, problemy, życie. Jestem sama; nie mam już przyjaciół, są tylko znajomi, którzy zawsze mają tylko jeden cel i ten sam co ja. Jesteśmy tylko grupką, która ciągle pakuje się w jakieś gupstwa, oczywiście każda osoba z osobna, ale inni jej pomagają, a potem się rozchodzimy i wracamy do własnych spraw.

Klaus:


    Wszedłem do mojego mieszkania i cudem pod drodze nic nie zepsułem i nie wjechałem w żadne lampy lub kosze. Powoli trzeźwiałem, ponieważ wampiry szybciej dochodzą do siebie, ale to nie znaczy, że nie potrafimy być w okropnym stanie w jakim jeszcze i tak jestem.
     Szedłem po schodach w niezwykle powolny tempie. Byłem zmęczony i jedyne czego chciałem, to mojego łóżka. Brakowało mi tam niestety przepięknej blondynki, która jest na mnie nieźle wkurzona, ale jakoś potrafiłem to przeżyć.
     Rzuciłem się na nie i od razu zasnąłem. Na szczęście nic mi się nie śniło, nie miałem na takie coś ochoty. Chciałem tylko spokojnej nocy, ale bałem się, że ona tam się pojawi i nie będzie do cudowny sen, tylko koszmar. Już nie raz mi się śniła, ale tym razem nie. Mogłem do tego zdania dodać, że każdy z nich był koszmarem.
     To co zrobiłem Caroline, było tylko moją głupotą, którą nie potrafiłem powstrzymać i jeszcze moje podniecenie jej osobą. Wszystko teraz wydawało się dla mnie inne - lepsze. A to tylko dzięki niej. Czyli to jest prawdziwa miłość. Nie pamiętam już jej z czasów, gdy byłem człowiekiem. Nie powiedziałem jej jeszcze ,,kocham cię", ale i ona tego nie uczyniła. Sam nie wiedziałem, jak się za to zabrać. Pierwszy raz byłem tak zawstydzony przy kobiecie. Czułem się z tym dziwnie.
     Nie byliśmy w związku. Wydawało się, że jesteśmy kochankami tylko na chwilę; tak bardzo tego nie chciałem.
     Pragnąłem spędzić z nią całe wieki.
     Każdy dzień być przy niej.
     Cieszyć się jej obecnością codziennie.
     Bronić jej.
     Nie byłem do końca pewien tego co robię. Nie sterował mną umysł, tylko serce, które wyrywało się do niej i tylko do niej. Muszę powiedzieć jej co do niej czuje, ale nie mam pojęcia jak. Zawsze potrafiłem mówić miłe słówka do kobiet i rozkochiwać je w sobie i to tylko dla jednego. Teraz tak nie było i to nie tylko dla tego, że żywię do niej mocne uczucie, lecz i dlatego, że ona jest inna. Nie jest jedną z tych dziewczyn, które są łatwowierne i puszczają się tylko za to, że powie się do niej, że jest piękna i wiele więcej komplementów, Caroline była trudna do rozgryzienia.

_______________________________________________________________

I jak? Mi się podoba, ale nie należy do najlepszych. Dziękuje za te wszystkie komentarze i tyle wejść! Rozdział miał być wczoraj, ale byłam u przyjaciółki na noc i nie mogłam go dokończyć. Liczę na wasze komentarze i zapraszam na mój drugi blog: Esme i Carlisle

13 komentarzy:

  1. Rozdział super ;) już nie mogę się doczekać kiedy Klaus wyzna Caro swoją miłość ;>
    Cudowne tło ♥
    czekam na nexta mam nadzieję, że będzie szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. super, super :D pijany Klaus to dopiero zabawa xd :D ja licze na to ze Klaus szybko wyzna jej miłość :D super tło xd:d pozdrawiam i czekam na nn <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu świetne, jak każdy rozdział. Nie mogę się doczekać wyznania miłości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobry rozdział XD szkoda że taki krótki... Podobał mi sie pijany Klaus :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny ten rozdział. Też już się nie mogę doczekać pierwszego "kocham cię"! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że Klaus przestał... Byłoby nieźle gdyby w końcu znaleźli się razem w jednym łóżku;) Mam nadzieję, że spełnisz moje marzenia dotyczące tej dwójki;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Suuper. Pisz kolejny ! Proszę i błagam

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się to jak piszesz, ale trochę zawiodłam się na postaci Klausa. Kojarzę go jako mrocznego, złego ... no wiesz, tajemniczego - bo takie właśnie sobie wyobrażam wampiry. Postać potulnego, miłego, czułego wg mi do niego nie pasuje i wg. do wampirów. No, ale Twój blog - Twoja sprawa - Twoje pisanie ^^
    Nadal bd tu często zaglądać . ; *

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na blog http://tvd-klaus-fay-story.blogspot.com/ jest naprawdę świetny, chociaż że to dopiero początek. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy następny rozdział ? :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz i ten miły i ten nie, lecz na razie się takowy nie zdarzył i jestem dzięki temu bardzo szczęśliwa!
Proszę nie umieszczanie tutaj reklam swojego bloga, bo zostanie to natychmiastowo usunięte!
Pod waszymi komentarzami zostawiajcie linki do waszych blogów. Na pewno je odwiedzę. ;)