czwartek, 14 czerwca 2012

19 Rozdział


Caroline:


 Wstałam przed południem. Obudził mnie wiatr, który muskał moją twarz i lewę ramię. Podniosłam się z łóżka i zamknęłam okno, ponieważ był przeciąg. Nie pamiętam, bym otwierała okno na noc. Rozejrzałam się po pokoju i dopiero teraz ujrzałam kremową kopertę na szafeczce nocnej. Był tu, pomyślałam i zaśmiałam się pod nosem.
   Zabrałam kopertę do ręki i sprawnym ruchem otworzyłam ją. W środku znalazłam ozdobną karteczkę. Od razu zabrałam się za czytanie. Treść była dla mnie bardzo miła.

         Mam nadzieję, że pamiętasz to, co wczoraj mi zaproponowałaś. Ja bowiem tak.
      Czy mogłabyś sprawić mi tą przyjemność i wybrać się dziś ze mną na obiad? Byłbym
      zaszczycony, ale zrozumiem jeśli odmówisz. Jednak jeżeli zapragniesz się ze mną 
      potkać, to będę na ciebie czekał w restauracji ,,Délicieux" o godzinie czternastej.
         Przepraszam, że sam po ciebie nie przyjadę, jak powinno być, ale zdołam ci to 
       jakoś wynagrodzić. Mam nadzieję, że cię nie zawiodę i spędzisz ze mną całe   
       popołudnie.                                                                                           Klaus


     Jeszcze chwilę patrzyłam na kartkę. Nie mogłam uwierzyć we własne szczęście. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Spojrzałam na zegarek. Była jedenasta czterdzieści siedem. Miałam około dwóch godzin na przygotowanie się, a nie miałam pojęcia, co mogę na siebie włożyć. Byłam w rozsypce!
     W tym wszystkim przypomniało mi się, jak byłam jeszcze człowiekiem i Salvatorowie nie zawitali do naszego miasta. Pamiętam, jak godzinami stroiłam się na randki, które miałam co każdą sobotę. Byłam tak samo radosna, ale też zła że nie mam co na siebie włożyć.
      Wzięłam głęboki oddech i odłożyłam kopertę z listem na szafkę nocną, tam gdzie ją znalazłam. Pobiegłam do kuchni i wyjęłam z lodówki woreczek z krwią. Otworzyłam go i zanurzyłam swoje usta w rozkoszy. Życiodajny płyn rozgrzewał mój przełyk za każdym połknięciem. Moje podniebienie było w raju. Nagle wszystko się skończyło i puste opakowanie musiałam wyrzucić.
   - Czas w coś się ubrać - spojrzałam na swoją pidżamę w znaczki chińskie i pierwsze co mi przyszło do głowy, czy Klaus mnie w tym zobaczył, bowiem miałam na sobie długie spodnie i pasującą do nich koszulę.
    Poszłam do mojego pokoju i zajrzałam do szafy. Przeszukałam całą szafę i jedyna sukienka, która mi się spodobała była kremowa z kwiatkami bez ramiączek, a u dołu rozszerzana kończyła się o około dwudziestu centymetrów przed kolanami. Ucieszyłam się z mojego wyboru, bo teraz spokojnie mogłam się zastanowić jakie wybrać buty, torebkę i biżuterię w wannie rozkoszując się przy tym ciepłą wodą.
     Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak czas szybko mija. W niecałą minutę stałam owinięta ręcznikiem i suszyłam włosy. W wannie przeleżałam prawię godzinę, co zmniejszało moje szansę, bym przyszła na umówioną godzinę.
      Wysuszone włosy zostawiłam rozpuszczone, lecz z obu stron głowy wzięłam cienkie kosmyki, które zapięłam z tyłu, zostawiając grzywkę z przodu. Spojrzałam w lustro i westchnęłam. Czy ja dobrze robię, że tam idę? Czy to nie jest jakiś podstęp, że gdy tylko tam przyjdę to okaże się, że nie ma tam żadnej restauracji, tylko miejsce mojej śmierci?
    - Raz się żyje - zaśmiałam się, gdyż byłam nieśmiertelna, ale zamierzałam stawić tam się o danej godzinie.                                                                                                                   Przede mną znajdowała się masa moich kosmetyków. Wybrałam z nich brązer, jasne kremowe cienie, tusz wydłużający rzęsy i błyszczyk w odcieniu moich ust, znaczy był podobny, ale nie doskonale mógł podkreśli je tym kolorem, co są. Po niecałych dwóch minutach byłam gotowa; wystarczyło tylko ubrać sukienkę, kremowe szpilki i małe perły w postaci kolczyków. Popatrzyłam na zegarek. Była już trzynasta czterdzieści, więc pobiegłam do łóżka, ponieważ na nim pozostawiłam ubranie.
     Gotowa wyszłam z domu. Do mojej czarnej kopertówki włożyłam telefon, portfel, prawo jazdy i dowód. Nie potrzebowałam więcej i by się zresztą nie zmieściło. Wsiadłam do samochodu i wybrałam na GPS restaurację do której zaprosił mnie Klaus.
      Jechałam około piętnastu minut. Nie raz przejeżdżałam obok tego budynku, ale nigdy nie miałam okazji tam zjeść, gdyż nikt mnie tam nigdy nie zaprosił i ceny były strasznie drogie. Wiedziałam, że dla Klausa nie jest to żaden problem, lecz nie chciałam by za mnie płacił, jeżeli to zamierza, gdyż oficjalnie nie jesteśmy ze sobą... przynajmniej tak mi się wydaje, sama już nie wiem jak jest i mam nadzieję, że dziś to wyjaśnimy.
       Restauracja na zewnątrz była w stylu prowansalskim. Uwielbiałam takie; bardzo podobało mi się ich wykonanie. Chciałam, jak najszybciej znaleźć się w środku... chciałam go zobaczyć... chciałam być w jego ramionach... Tak dużo chciałam, ale czy dałoby radę to wszystko spełnić?
       Weszłam do środka. Ściany były białe, lecz w niektórych miejscach były drewniane boazerie w jasnym brązie. Na przeciw wejścia stał ogromny bar, a wszędzie były rozłożone dość małe stoliczki cztero, trzy lub dwu osobowe. Na samym wejściu można było zauważyć wiele obrazów, kwiatów i figur. Wszystko było takie śliczne!
        Niektóre stoliki były zajęte, ale mało które. Przeważnie można była zauważyć dwoje ludzi - kobietę i mężczyznę. Dopiero po chwili zorientowałam się, że stoi obok mnie o blond włosach kelner.
    - Pani Caroline Forbes? - Popatrzyłam na niego i pokazałam mu półuśmiech.
    - Tak, to ja.
    - Proszę za mną. Pan Michaelson czeka na panią - pokazał mi drugie pomieszczenie, którego wcześniej nie zauważyłam.
         Poszłam za nim. Weszliśmy do pokoju, który wcześniej wskazywał. Był bardzo podobny do tego na wejściu, ale mniejszy i skromniejszy jeżeli chodzi o różnego typu obrazy. Rozejrzałam się. Nie było tam nikogo oprócz jednego mężczyzny. Uśmiechnął się do mnie, a ja to odwzajemniłam. Przedtem może byłam szczęśliwa, ale to dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo. W moim brzuchu poczułam przyjemny ucisk. Patrzyłam się cały czas w jego oczy. Gdyby nie wszyscy obecni to pewnie krzyknęłam bym, ale wiedziałabym, że Klausa szybko bym od siebie odstraszyła.
    - Proszę usiąść tam. Nie ma pani żadnej kurtki? - Z moich zamyśleń wyrwał mnie kelner.
    - Nie, nie ma - mój wzrok był cały czas zwrócony na Klausa.
    - To ja nie będę już przeszkadzał. Jedzenie niedługo powinno zostać przyniesione.
    - Dziękuje - blondyn odszedł. Na jego twarzy ani razu nie było uśmiechu, tylko znudzenie.
          Nie przejmowałam się już tym kelnerem. Teraz ważny był tylko jeden mężczyzna, który cały czas uśmiechał się do mnie. Stałam jeszcze kilka sekund, aż w końcu podeszłam do stolika. Nawet nie zauważyłam, jak Klaus wstał i znalazł się obok mnie.
    - Jednak przyszłaś - wyszeptał mi do ucha. Na karku poczułam jego oddech.
    - Nie mogłam odmówić, byłoby to niegrzeczne z mojej strony.
          Klaus odsunął mi krzesło. Usiałam, trzymając sukienkę od tyłu, by się nie zmięła. Niklaus znalazł się na drugim na przeciw mnie. I znów ten jego szarmancki uśmiech...
          Podniósł butelkę z winem i nalał mi i sobie do kieliszków. Patrzyłam, jak czerwony napój wypełnia dno. Było tak samo, jak ze mną. Gdy Tyler mnie zdradził, byłam pusta, a Klaus wypełniał mnie każdego dnia, aż w końcu stałam się pełna, lecz wciąż lał, chodź już szczęście się ze mnie wylewało.
           Oboje podnieśliśmy kieliszki do góry i upiliśmy po małym łyku. Cały czas patrzyłam na niego, a on na mnie. Nasze wzroki mówiły więcej, niż słowa.
    - Caroline... - do moich uszu dobiegł aksamitny baryton Klausa.
    - Tak? - Położyłam kieliszek na stole i popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem.
    - Powinienem ci to powiedzieć wcześniej, ale teraz jest chyba odpowiednia chwila... - każdego jego słowo wlatywało we mnie. Byłam ciekawa o co może mu chodzić. Patrzyłam tylko na niego i słuchałam.
     
_______________________________________________________________________

I jak? Moim zdaniem rozdział nie należy do najlepszych, lecz bardziej do tych gorszych. Przynudza, prawda? Następnego rozdziału możecie się spodziewać w niedzielę, ale nie obiecuję, ponieważ w końcu mam działającą klawiaturę i nie muszę używać ekranowej, więc rozdziały będą dłuższe, chodź ten nie był, aż tak. W poniedziałek i wtorek na pewno nie będzie i nie będę pisać, bo jadę na dwudniową wycieczkę z klasą. Komentujcie!

10 komentarzy:

  1. Fajny blog, mam nadzieje, że się odwdzięczysz i skomentujesz mój blog. ♥:
    http://nicdrugirazsieniezdarza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nudny? Wręcz przeciwnie! To, że nie ma dużo akcji nie znaczy, że jest nudno. Haha, która z nas nie ma problemów z wyszykowaniem się na randkę? :)
    Ciekawe co Klaus chce jej powiedzieć. Chyba się domyślam, ale nie piszę, żeby nie zapeszyć przypadkiem:D No chyba, że zaskoczysz wszystkich...

    OdpowiedzUsuń
  3. Super , jak zawsze ;d
    Ciekawe co Klaus powie Caroline ; DD
    Czekam na kolejny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisz dal€j ni€ mog€ si€ docz€kac,

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :) Już w następnym Klaus wypowie te słowa, na które czekamy od dawna :D
    Pozdrawiam i czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział piękny. Czekam na rozwinięcie akcji, ale przyznam szczerze mogłaś zdradzić więcej szczegółów z ich rozmowy. Ach, chcę kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jest zły, ale możesz dodać więcej pikanterii, żeby było między nimi ostro itd.;)

    OdpowiedzUsuń
  9. super rozdział . ; ) .. czekam na kolejny ; ]

    OdpowiedzUsuń
  10. super rozdział jak zawsze :** jestem ciekawa co jej powie xd :d ;> zapraszam także na mojego 2 bloga http://tvd-klaus-fay-story.blogspot.com/ :**

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz i ten miły i ten nie, lecz na razie się takowy nie zdarzył i jestem dzięki temu bardzo szczęśliwa!
Proszę nie umieszczanie tutaj reklam swojego bloga, bo zostanie to natychmiastowo usunięte!
Pod waszymi komentarzami zostawiajcie linki do waszych blogów. Na pewno je odwiedzę. ;)