środa, 18 kwietnia 2012

Rozdział 5

Caroline :


  Wstałam leniwie z łóżka i powlokłam się do łazienki , gdzie wykonałam higienę codzienną i ubrałam się . Na śniadanie wypiłam woreczek krwi i wyszłam na zewnątrz . Już na ganku czułam chłodny powiew wiatru , który rozwiewał mi włosy na wszystkie strony . Usiadłam na ławeczce obok domu i podparłam się rękami o kolana .
  Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącego sms-a . Wyciągłam telefon z kieszonki sukienki i zerknełam od kogo . Był od Tylera , ale od razu odłożyłam przedmiot z powrotem , bo nie miałam ochoty czytać wiadomości od niego i tak już mam zbyt dużo problemów , dokładnie to tylko dwa , ale ogromne , mianowicie : Klaus i Tyler .
  Nie chciałam skrzywdzić Tylera , a Klaus jest okropny , ale czuje coś do niego ... To nie do zniesienia ! Może odpuszczę sobie obu ? Nie , nie , to nie możliwe !
  Wyjęłam ponownie telefon i odczytałam wiadomość :

Caroline , spotkajmy się u mnie o 13 .


   Spojrzałam na zegarek w komórce , była 11 . Jakim cudem , dopiero co była 9 ?! Najwyraźniej tak się zamyśliłam , że nie kontrolowałam czasu . No dobra , nie mogę tak przecież zmarnować całego dnia .
   Podniosłam się szybko z ławeczki i ruszyłam w stronę domu , a dokładniej do mojego pokoju , gdzie zamierzałam się przyszykować na spotkanie z Tylerem . Sama nie wiem po co to robię , ale możliwe , że dlatego by odwrócić jego uwagę ? Nie mogę mu pozwolić na to , by dowiedział się o mnie i Klausie ... Będę musiała nieźle przed nim grać , czego nie potrafiłam .
  Ubrałam się w biały T-shirt , kremową spódnicę i na to brązowy sweterek , a włosy pozostawiłam rozpuszczone . Makijaż także nie był zbyt wyrafinowany , tylko zwykły , delikatny na . Zabrałam torebeczkę i wyszłam . Miałam zamiar jeszcze wstąpić do sklepu po prezent dla Tylera z okazji jego przyjazdu .
  Jechałam powoli , gdyż nigdzie mi się nie spieszyło . Słuchałam jakiś piosenek i nie miałam bladego pojęcia jakie to są . Dojechałam do sklepu z odzieżą w dziesięć minut . Weszłam  do niego powolnym , ale odważnym krokiem , ponieważ miałam wrażenie jakby ta hybryda , patrzyła na mnie przy każdym moim kroku . To było niesamowicie denerwujące !
  Moją uwagę od razu przykuł czarny sweter z białą koszulą pod spód . Wyobraziłam sobie w nim Tylera i bardzo mi się w nim spodobał . Bez chwili zastanowienia , poprosiłam sprzedawczynię o podania mi takiego ciuszka w odpowiednim rozmiarze - znałam rozmiar Tylera od naszych kontaktów łóżkowych - wiedziałam , że mu się spodoba .
- Zapakować ? - z moich rozmyśleń wyrwała mnie kasjerka .
- Emm .. Tak ! Ile płacę ?
- 29 , 99 - podała mi czarną torbę z moim zakupem , a ja w tym czasie wyciągnełam odpowiednią sumę i jej podałam .
- Dziękuje , miłego dnia .
- Zapraszamy ponownie ... - słyszałam głos sprzedawczyni wychodząc ze sklepu .

                                                       ***

   Pod domem Tylera , za nim zapukałam do drzwi , wzięłam głęboki wdech i pomyślałam czy dobrze robię , ale za nim to ustaliłam , usłyszałam przede mną ciche skrzypienie .
- Trzeba naoliwić te stare ... - popatrzył na mnie i jego dotychczasowy uśmiech zszedł z twarzy - Caroline ... co ty tu ? Miałaś być o 13 , a jest 12 !
- Nie cieszysz się ?
- No jasne ... eee ..
- Mogę wejść ? - wyglądał na zdezorientowanego , więc weszłam bez pytania .
- Caroline , to nie najlep ... - nie dałam mu dokończyć , gdyż pragnęłam by zobaczył co mu kupiłam , dlatego pomachałam mu przed oczami czarną torbą .
- To dla ciebie , taki mały podarunek , za to , że w końcu wróciłeś .
- Dziękuje ... ale ja nie mam nic dla ciebie - przyjął mój prezencik dla niego i po chwili odłożył na stół - może wrócisz za godzinę ?
- Nawet nie spojrzałeś na to , co ci kupiłam !
- Jak przyjdziesz potem , to zobaczę , to będzie taka niespodzianka . - wyglądał jakby chciał coś przede mną ukrywał .
- Do cholery ! Jestem twoją dziewczyną , a ty wyrzucasz mnie jak psa ! Myślałam , że się ucieszysz ! - byłam wściekła , gniew tryskał ze mnie wodospadem .
- To nie tak , ja ...
- Co ?! - nagle usłyszałam jak ktoś schodzi na dół .
- Kotku , co tu się dzieje ? - popatrzyłam na miejsce skąd dobywał się głos i ujrzałam ... Nie , to niemożliwe !
- Kim jest ta dziewczyna ? - brunetka spojrzała na mnie okrywając się bardziej prześcieradłem . Spojrzałam na Tylera pytająco , a potem na dziewczynę .
- Kim ja jestem , chyba kim ty jesteś ?
- Jestem Rose , Tyler to mój chłopak !
- Naprawdę ? - spojrzałam kątem oka na niego , a łzy pojawiły mi się w oczach , więc uciekłam . Tak jak myślałam , pobiegł za mną :
- Caroline , to nie tak ! - krzyknął za mną , a ja odwróciłam się do niego gwałtownie .
- A jak ?!
- Proszę przestań , wszystko ci wytłumaczę - podszedł do mnie i chciał mnie przytulić , ale odsunęłam się od niego gwałtownie .
- Nie dotykaj mnie - tym razem nie gonił mnie , tylko chwycił się za głowę , a potem odszedł . Nie wiedziałam co ze sobą zrobić i jak głupia , pomyślałam , że to sprawka Klausa , więc pognałam do niego wampirzym tempem , chciałam go zabić , chodź wiedziałam , że to niemożliwe . Niech przynajmniej poczuje ten sam ból co ja czuje teraz .

Klaus :


   Dojechałam właśnie pod dom , a dokładnie willę , mojego najmłodszego brata . Zaparkowałem samochód na jego podjeździe , a następny - gdy już wyszedłem z auta - zamknąłem je na klucz i powędrowałem w stronę drzwi .
   Kiedy miałem użyć  kołatki , poczułem w powietrzu przyjemny i słodki zapach , który doskonale znałem . Momentalnie znalazłem się przy osobie rozsiewającej ten kuszący , dla mojego nosa , zapach . Świeża krew .
   Skulona dziewczyna , siedziała w ciemnym zaułku z rozciętą ręką i płakała . Podszedłem do niej i ukląkłem . Zabrałem delikatnie jej ramie i zapytałem :
- Co się stało ? Mogę jakoś pomóc ?
- Oni , oni ... - nie mogła wykrztusić słowa przez łzy , a jak ja tego nienawidziłem .
- Jacy oni ? - starałem się być miły , by mi zaufała .
- Rozbili mi szkla - szklaną butelkę na rę - ręce .
- Dlaczego ? - ciekawiły mnie szczegóły .
- Bo nie chciałam z nimi ...
- Tak , tak , rozumiem . Pokaż to , pomogę ci - przyjrzałem się powoli ranie .
- Do - do - dobrze - zerknąłem na nią , a ona krzyknęła , gdyż ujrzała mą , spragnioną krwi , twarz . Wbiłem jej kły w rękę , a następnie wyssałem z niej cały płyn , który pomagał jej żyć , a gdy  już skończyłem , wstałem , podniosłem ciało i wrzuciłem je do kosza .
- Klaus ... - Kol .


_______________________________________________________________

Mam nadzieję , że rozdział się podobał . Zapraszam też na drugiego bloga : esme-carlisle-cullen-my-story.blogspot.com . Następny rozdział będzie w sobotę . Zapraszam do komentowania !


6 komentarzy:

  1. Biedna Caroline ! Jak on mógł jej to zrobić !?

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówiłam już wcześniej że Tyler jest dupkiem ale traz to juz palant !Mam nadzieję że Klaus zrobi z nim porządek . Co do rozdizału mam tylką jedną małą uwagę ZA KRÓTKO !!

    Ikk

    OdpowiedzUsuń
  3. Super piszesz !!! :)
    Aż chce się czytać. Naprawdę. : )
    Liczę że jak najszybciej napiszesz kolejny rozdział bo wszystkie są genialne i naprawdę umiesz pisać. Aż chce się czytać.
    Ps - Pozdrawiam Serdecznie :)
    Magdalen

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie piszesz:)
    Aż chcę mi się czytać.
    CZekam na następną notę.
    Gabiś

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy ja wiem,nabieram już przekonania,ale dziwnie jest trochę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział bardzo dobry, a Tylera nigdy nie lubiłam więc dobrze, że Caroline z nim nie będzie :D Klaus to co innego. Znów parę błędów widziałam stylistycznych, ale nie jest tak źle.
    Pozdrawiam
    Karlajn/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz i ten miły i ten nie, lecz na razie się takowy nie zdarzył i jestem dzięki temu bardzo szczęśliwa!
Proszę nie umieszczanie tutaj reklam swojego bloga, bo zostanie to natychmiastowo usunięte!
Pod waszymi komentarzami zostawiajcie linki do waszych blogów. Na pewno je odwiedzę. ;)