sobota, 21 lipca 2012

27 Rozdział

Klaus:


   Sterczałem w tym lesie już dwa dni, lecz nadal nic się nie działo. Caroline była uwięziona i to było pewne. Bałem się o nią. Na policzku poczułem coś, czego dawno nie doświadczyłem - przynajmniej jako wampir. Samotna łza spływała powoli, lecz szybko otarłem ją koniuszkiem kciuka, widziałem tylko, jak spada na trawę.
    Damon miał się tu stawić dwie godziny temu z Bonnie. To właśnie ona miała nam pomóc wedrzeć się do Mrocznej Otchłani. Nawet nie chciałem myśleć, co ta poczwara która ją więzi jej robi. Chciałem, jak najszybciej znaleźć się blisko niej, przytulić ją, powiedzieć, jak bardzo ją kocham... Nic innego teraz się nie liczyło prócz jej.
    Wlepiałem wzrok w ciemniejszą stronę lasu. Nie było jednak nic do wypaczenia, ponieważ drzewa, krzewy zakrywały wszystko. Próbowałem już kilka razy się tam przedrzeć, bowiem to właśnie tam znajdowało się miejsce - Mroczna Otchłań - gdzie znajdowała się moja ukochana. Nawet brzózka w którą walnąłem, by ją zwalić, nie poruszyła się pod moją siłą. Jedynie jej listki dawały jakiś znak, ruszane przez wiatr. Moje nogi wciąż były w ruchu. Chodziłem w tą i z powrotem, a nawet zdarzyło mi się robić kółko. Wyskoczyłem na najbliższe drzewo, nie spuszczając wzroku przejścia do Mrocznej otchłani, i usiadłem na gałęzi, oczekują Bonnie i Damon'a. Tylko gdzie oni się podziewają? Nie ma ich nigdzie i nie wyczuwam ich...
    Spojrzałem na zegarek na moim nadgarstku. Wskazywał drugą dwa.
   - Druga dwa... moje szczęście... - Zaśmiałem się pod nosem, ale nie był to szczęśliwy śmiech, tylko bardziej rozzłoszczony. Większego nieszczęścia już nie mogłem mieć.
    Jest ona - jest szczęście.
    Nie ma jej - nie ma szczęścia.
    To była szczera prawda. Bez Caroline czułem się nikim... Byłem pogrążony w rozpaczy. Miałem ochotę zacząć walić we wszystko, co wpadnie mi w ręce. Wyciągnąłem komórkę z kieszonki i wystukałem numer Damon'a. Mam nadzieję, że jest niedaleko, a jak nie to przyrzekam, że rozszarpię go gołymi rękami!
   - Halo? - W telefonie rozległ się zaspany głos Damon'a.
   - Gdzie ty do cholery jesteś?! - " Damon, kto to? " W słuchawce usłyszałem głos mojej siostry. Co ona robi?!
   - Emm... Już się ubieram! - Damon westchnął. - To ja po kogo mam jechać?
   - Bonnie! - Byłem już naprawdę zdenerwowany.
    Damon rozłączył się, ale wcześniej zdołałem jeszcze usłyszeć: " Wstawaj mała! Jedziemy na pomoc twojemu braciszkowi! ".
    Siedziałem na drzewie jeszcze około trzydziestu minut, gdy wyczułem jak ktoś się zbliża. Zeskoczyłem z drzewa na którym przed chwilą stałem i obróciłem się w stronę przybyszów. Ujrzałem Bonnie, Damon'a i Rebekah; stali wyjątkowo blisko siebie. Zaśmiałem się pod nosem, ale zaraz przybrałem poważny, a zarazem gniewny wyraz twarzy i skrzyżowałem ręce. Popatrzyłem uważnie na każdego z nich.
   - Gdzie byliście? - Popatrzyłem karcąco na Bonnie i Damon'a. - Mieliście być tu już dwie godziny temu!
    Popatrzyli się po sobie. Czarownica westchnęła i zbliżyła się do mnie, przez co dzieliło nas około jednego metra. Najwyraźniej to ona zamierzała mi wszystko wytłumaczyć, a ja miałem nadzieję, że postara się na tyle, bym nie miał powodu do zabicia ich obojga. Wpatrzyłem się w nią.
   - My... Ja... - poprawiła się. - Nie dostałem wiadomości o zaginięciu Caroline - jeżeli tak to można nazwać. Gdybym tylko wiedziała o tym wcześniej, pojawiłabym się tu w góra dziesięć minut. Niestety Damon - spojrzała w jego kierunek. - Nie potrafił mnie o tym powiadomić. Trudno... Nie traćmy już czasu, tylko zabierzmy się za to co trzeba! - Bonnie zdjęła z ramienia torbę i podała mi ją. Popatrzyłem na nią pytająco. - Są tu świece. Ułóż je w trójkącie.
    Kiwnąłem znacząco głową i przywołałem do siebie moją siostrę i jej kochanka. Byłem na niego nieźle wkurzony, ale zdziwił mnie fakt, że kochał się z Rebekah. A co z jego wielką miłością do Eleny? Gdzie ona się podziała? Zaśmiałem się w myślach i zabrałem się do rozkładania świec.

Caroline:


    - Obudź się! - Ze snu wyrwał mnie skrzeczący głos zjawy. Momentalnie się zerwałam, lecz łańcuchy przykuły mnie do ściany, przez co tylko poczułam ogromny ból w plecach. - I co. Zastanowiłaś się, co dalej?
    Wpatrywała się we mnie, tymi swoimi krwistego koloru oczami. Przełknęłam głośno ślinę, widząc za nią mnóstwo cieni, które patrzyły na mnie, chodź nie widziałam czym. Tam gdzie powinny znajdować oczy, była nicość... Nie do opisania słowami. Wyglądało to strasznie i obrzydliwie, więc postanowiłam swój wzrok przenieść na moje stopy.
   - Tak, podjęłam już decyzję. - Westchnęłam. - Chcę stąd odejść, więc wypuść mnie, a udam się gdzieś, gdzie nie będzie j e g o. Postaram się o to, by mnie nie znalazł. Błagam! Wypuść mnie!
   - A więc jednak poddajesz się. - Usłyszałam chrapliwy śmiech. - Dobrze robisz, córo słońca. - Córo słońca?! - Gdy się zbudzisz, będziesz w swoim pokoju. Trzymam cię za słowo, bo inaczej zginiesz, lecz najpierw będziesz cierpieć...
    Nagle wszystko zgasło i była sama ciemność. Nic nie widziałam, nic nie słyszałam. Byłam tylko ja, moje myśli i nicość. Czekałam na cokolwiek, lecz nic się nie działo. Moje powieki same opadły, a ja zostałam przeniosłam się do świata Morfeusza, gdzie sny były moim lekarstwem na ból, jaki był ze mną, gdy wypowiadałam słowa w których czułam, że zabrakło właśnie j e g o. Klaus. Czyżbym postanowiła zostawić swoją miłość? To ból, ból który pali mnie całą od środka. Źle zrobiłam, lecz nie mogę zawrócić. Nie chcę, by ta poczwara zrobiła krzywdę osobie, którą kocham. Nie mogłabym. Wolę odejść, niż j e m u stałaby się jakakolwiek krzywda. Wolałabym sama umrzeć, niżby on miał zginąć.

______________________________________________________________________

Rozdział krótki, lecz tylko na tyle było mnie stać. Do mojej głowy muszą wejść nowe pomysły! Wiem, co będzie dalej, ale nie mam pojęcia, jak to napisać. Nie chcę was zostawiać, więc muszę zabrać się do roboty! Miałam to dodać wcześniej, ale nie wiedziałam, jak się do tego zabrać. Komentujcie, bo to postawia mnie na duchu i dziękuje za tak dużą ich ilość. To naprawdę niezwykłe! Miałam takie załamanie, ale gdy weszłam na mojego bloga i zobaczyła, że jest ich tak dużo, to pomyślałam sobie, że nie mogę tego tak zostawić i nie poddam się! Muszę dokończyć tą historię, a przed nami jeszcze mnóstwo rozdziałów, więc mam nadzieję, że dotrwacie razem ze mną to końca. :)

14 komentarzy:

  1. Ej, ej. Wierz w siebie! <3
    Uwielbiam twoje opowiadanie. Moim zdaniem mała przerwa da do zrozumienia Klausowi i Caroline, że nie mogą bez siebie żyć. Ale za jaką cenę! Nienawidzę tej zjawy ._. . Czekam na następne, kochana <3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrób sobie przerwę.
    W tym czasie wszystko przemyślisz i wyjdzie ci na pewno wspaniale jak zresztą zawsze.Nie denerwuj sie bo to ludzi zawsze stresuje.Nie martw się będę czekała na następne notki,pewnie też wszyscy.Przemyśl wszystko i napisz jak najlepiej umiesz:)))

    Pozdrawiam i życzę weny:))):P:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej hej to znowu ja..
    Chcę tylko jeszcze wspomnmieć żebyś się nie denerwowała a rozdział na pewno będzie boski.

    Czytałamnie mogę powiedzieć że wszystkie twoje rozdziały ale te kture czytałam zachwyciły mnie:))

    Ale zato czytałam twojego drugiego bloga i muszę powiedzieć że masz wielki talent nie strać go przez to że na chwilę straciłaś wenę.Odpocznij zrelaksuj się a wszystko będzie dobrze,pomyslły same będą ci się nasuwać.UWIERZ W SIEBIE.I nie zawiedz swoich czytelników!!

    Jeszcze raz życzę DUŻO DUŻO DUŻO WENY<3.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również życzę Ci duuużo weny!! A rozdział bardzo dobry XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest super, podoba mi się bardzo.. Ciekawe czy Klaus będzie szukał Kalorine. Nie mogę doczekać się kolejnego i ja też życzę Ci mnóstwo weny ;*
    Martyna:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdziała jak zawsze super ; DD
    Życzę powodzenia , w dalszym rozwoju ; DD

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudownie ; DD Jak zawsze ; pp
    Mam nadzieje , że ta przerwa na zastanownienie nie będzie za długa, ponieważ , strasznie chciałabym czytać juz kolejne części . Mam nadzieje że uda ci się to opisać , w taki sposób w jaki chcesz ; D
    Powodzenia .!. ; DD

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział ... jak zawsze zresztą ;D Ja również życzę ci mnóstwo weny ! Pozdrawiam i czekam ! ;d

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny blog i rozdział :* I ♥ Pamietniki wampirów :D
    Może się poobserwujemy ? ;>
    Odp pod moją notką ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny blog ;D Uwielbiam Claroline ;*
    Zapraszam do mnie :
    http://pijana-szczesciem96.blogspot.com/
    http://bitwa-o-marzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jest superrrrr... Nie mogłam się oderwać od czytania! Mam nadzieję, że kolejny pojawi się już niedługo
    Ps. Zapraszam do mnie na nowy rozdział ;)
    http://caroline-klaus-love-for-ever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Super blog! Odkryłam go dzisiaj i cały przeczytałam jednym tchem! Czekam na nexta! Fajnie wymyśliłaś z tym, że Caroline musi opuścić Klausa! Ciekawe co dalej? Całuski!

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda,że tak krótko,ale czekam z niecierpliwością na kolejny.

    Nowy rozdział na klaroline.bloog.pl ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękny. Napiszę tylko tyle, bo nie wiem jak to opisać... Jest po prostu cudowny. Czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz i ten miły i ten nie, lecz na razie się takowy nie zdarzył i jestem dzięki temu bardzo szczęśliwa!
Proszę nie umieszczanie tutaj reklam swojego bloga, bo zostanie to natychmiastowo usunięte!
Pod waszymi komentarzami zostawiajcie linki do waszych blogów. Na pewno je odwiedzę. ;)