sobota, 28 lipca 2012

28 Rozdział

                                                        muzyka


Caroline:


    Opierałam się o ścianę. Moje powieki były zamknięte. Po policzkach spływały mi łzy. Skąd się wzięły? Nie byłam na dość silna, by jej ulec. Pomimo tego że prawdopodobnie uratowałam kogoś, kogo kocham to nie miałam żadnej satysfakcji. Gdyby Klaus usłyszał to, co zrobiłam, na pewno powiedziałby, że nie wolno mi i mam walczyć dalej. Nie powinnam się poddać.
    Wstałam i podeszłam do szafy. Ta cała zmora uwolniła mnie, gdy tylko obiecałam jej, że wyjadę i nigdy nie będę już z n i m. Ponowna fala łez spłynęła mi ciurkiem po policzkach. Kiedy tylko jej to powiedziała, to nagle znalazłam się w swoim pokoju. Nie mogłam dłużej już czekać. To miasto przypominało mi j e g o, przez co smutek był jeszcze większy.
    Wyjęłam z szafy wszystkie moje ciuchy i rzuciłam je na łóżko - tak samo było z bielizną, kosmetykami i innymi potrzebnymi mi rzeczami. Usiadłam na ziemi, opierając się o łóżko. W dłoniach trzymałam rysunek, który dostałam od Klausa. Byłam na nim ja, a obok mnie koń. Kochałam je. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie tego wieczoru, pomimo że nie byłam dla n i e g o zbyt wtedy miła.
    Schowałam rysunek to kieszonki spodni i zabrałam się za pakowanie. Musiałam odgonić wszystkie myśli związane z nim.
    Pochyliłam się nad łóżkiem, na którym był stos moich ubrań, i chwyciłam do rąk pierwszą sukienkę. Przyłożyłam ją sobie do piersi, przy czym całą zmięłam. Nie mogłam wytrzymać! Nie mogłam tak dalej! Czułam się pusta w środku, jak by ktoś wyrwał cząstkę mnie. Nie chciałam płakać, ale nie łez nie dało rady powstrzymać. Kapały cały czas na moją bluzkę, robiąc plamy.
   - Nie! - Rzuciłam sukienką w kąt i wybiegłam w wampirzym tempie z pokoju.
    Chciałam znaleźć się, jak najdalej, by nikt mnie nie znalazł. Biegłam cały czas. Nie zatrzymywałam się, aż upadłam. Potknęłam się na wystającym korzeniu. Podniosłam się na dłoniach i rozejrzałam. Byłam w jakimś lesie, lecz nie był to ten, który znałam. Wszędzie było ciemno, a drzewa nie pozwalały przedrzeć się światłu.
    Położyłam się na ziemi i wpatrywałam się w korony drzew. Słyszałam tylko szum liści i od czasu do czasu śpiew ptaków. Czy mogłam sobie wyobrazić lepsze miejsce, które pasowałoby do mojego stanu? Z pewnością nie. Łzy były dalej, ale nie byłam już tak zła na siebie. Ogarnął mnie spokój, a w głowie nie było już tylu myśli.
    Myślałam o tym, co zrobię, gdzie wyjadę, jaki będzie dalszy ciąg mojego nieśmiertelnego życia? Bez niego nie miało sensu. Niestety, trzeba ukryć się za maską, maską udawanego szczęścia które naprawdę jest koszmarem, lecz nikt nie wie o tym, co czuję w środku.
    Westchnęłam.
    Nie miałam pojęcia, co będzie dalej. Musiałam jakoś podnieść się i nie dać rozpaczy nad sobą panować. Była ona taką wstrętną grypą, która trzyma się ciebie, aż w końcu seria lekarstw nie odgoni jej. Jak na razie była ona bardzo silna.
    Przymknęłam powieki, a przed oczyma migały mi wszystkie wspomnienia związane z Klausem. Od samych początków. Był on wtedy dla mnie tylko wrogiem, które chciał krwi mojej przyjaciółki. Czyżbym wtedy kiedykolwiek pomyślała, że właśnie on będzie osobą, której bez żadnych skrupułów oddam swoje serce, dusze, siebie. Jednak wszystko się zmieniło. Teraz nie dałabym skrzywdzić go, a nie jej. Elena już dla mnie może nie istnieć. Dwóch braci jest w niej zakochanych, ale ona wciąż się nie zdecydowała i krzywdzi ich obu. Nie rozumiem jej toku myślenia. Cały świat krąży wokół niej, ale jej wciąż jest źle. Nie zasługuję, ani na Damon'a i Stefan'a. Oni cały czas walczą o nią, lecz nikt nie wygrywa, a ich więź braterska znika, chodź niedawno wzrosła na sile. Elena niszczy właśnie to.
    Ja zaś zawsze byłam na drugim miejscu. Czyżbym kiedykolwiek była lepsza od panny Gilbert? Nie, nie sądzę. Byłam kimś odrzucanym cały czas i tylko osobą na chwilę, gdy Elena pokłóciła się z Bonnie. Wtedy to właśnie ja zastępowałam jej przyjaciółkę. Zawsze jej pomagałam, ale kiedy ja miałam złamane serce, to ona nawet nie zadzwoniła.
    Przyjaźń z nią nie jest niczego warta. Jest tylko ból, cierpienie - nic więcej.

Klaus:


   - Jak to ją wypuściła? - Popatrzyłem na Bonnie wściekły. Caroline została uwolniona.
   - Nie wiem. Po prostu. - Dziewczyna stała w lekkim rozkroku i rękami zaciśniętymi w pięści. Cały czas przegryzała dolną wargę. - Lepiej mi wytłumacz, co cię z nią łączy? Dlaczego mi nic nie powiedziała? - Drugie zdania wypowiedziała sama do siebie.
   - Nie mam czasu ci nic wyjaśniać. Muszę ją odnaleźć. - W wampirzym tempie udałem się do domu Caroline.
    Biegłem, jak najszybciej mogłem. Nie patrzyłem na to, czy ktoś mnie widzi. Dobrze, że przynajmniej jest noc. Dom szeryf Forbes był już nie daleko. Zwolniłem więc, wiedząc, że stoi przede mną. Jednak nie zahamowałem, tylko wskoczyłem do okna w biegu.
    Na łóżku było porozwalane mnóstwo ubrań. Szafa była pusta. Czyżby moja ukochana zamierzała gdzieś wyjechać? To niemożliwe... lecz gdzie ona jest?
    Była tu niedawno. Wyraźnie wyczuwałem jej zapach. Musiała, gdzieś pobiec. Chciałem ją jak najszybciej znaleźć i przytulić. Wyskoczyłem przez okno i złapałem ślad Caroline. Już miałem biec, lecz coś mi przyszło do głowy. A jeżeli ona nic nie czuje? Może tylko bawiła się mną, no bo co za przygoda! Uwieść pierwotnego! Czyżby to wszystko było zaplanowane, a teraz chciała spokojnie wyjechać, jakby nigdy nic i znaleźć nowe życie w innym miejscu? To by wyjaśniało wiele...
    Stanąłem przed wielkim lasem, do którego kierował mnie zapach Caroline. Popatrzyłem na niego, lecz zaraz zawróciłem. Chciałem teraz znaleźć się w swoim mieszkaniu. Byłem wściekły na siebie, że dałem się podpuścić! Tyle bym dla niej zrobił, a ona mnie oszukała...
    Wbiegłem do mieszkania z hukiem. Zatrzasnąłem za sobą drzwi tak mocno, że prawie urwały się zawiasy. Podszedłem do barku i nalałem sobie martini. Usiadłem na fotelu i stukałem palcem wskazującym w szklankę.
   - Kochałem ją, a ona tak mnie oszukała - wysyczałem przez zaciśnięte zęby.
    Wziąłem wielkiego łyka. Mój wzrok był utkwiony w płomienie, które buchały w kominku.

___________________________________________________________________________

    Oto 28 rozdział! Mam nadzieję, że się podobał. Był on dla mnie trudny do napisania, lecz nie wiem czemu. Następne będą lżejsze dla mnie - przynajmniej tak mi się wydaje. Więc komentujcie i przepraszam, że tak długo go nie dodawałam. Wena, wena i było jej brak. Lecz teraz jest!
    Komentujcie, proszę! A komentującym dziękuje. Kocham was. <3

14 komentarzy:

  1. Rozdział jak zawsze był piękny. Strasznie mi się podobał. Szkoda mi tylko, że Klaus tak myśli. Mam nadzieję, że szybko się pogodzą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobre posunięcie literackie - Klaus jest klausowo nieufny i porywczy. Jednak jest na tyle mądry, by wkrótce zmądrzeć. W ten czas letniej posuchy gdy nawet krwi nie ma Twoje rozdziały to balsam na mą duszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział niesamowity! Liczę na to, że Klaus szybko dowie się prawdy i znowu będzie z Caroline. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, skomentuję bardziej szczegółowo później, bo na razie jeszcze źle się czuję, ok? ;)
    Czekam na następną <3

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział jak zawsze cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest super. Jestem pozytywnie zaskoczona jego zachowaniem, bo do tej pory pokazywałaś go zupełnie innego niż w serialu, a tu nagle powrócił ten stary, niegrzeczny Niklaus. Mega dynamiczna akcja i bardzo dobrze sobie z tym radzisz;)
    Coś mi się wydaje, że Karoline pójdzie do Eleny i powie jej kilka słów do słuchu, mogłoby być ciekawie. Najlepszy jednak będzie moment, kiedy wszyscy dowiedzą się o Klausie i Karoline(czego już nie mogę się doczekać). Z równie ogromną niecierpliwością czekam na pokonanie tego złego ducha:).
    tak więc czekam na kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  7. No to się pokiełbasiło :/ Klaus wszystko zrozumiał na odwrót, ech, ci faceci... Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział :) ale dlaczego musiałaś to zrobić!? Teraz biedny Klaus myśli, że został wykorzystany ;< biedaczysko ;<
    mam nadzieję, że prędko się wszystko ułoży. ;)
    A co do Eleny, to święta racja! Tak samo myślę! Rani uczuci biednego Damona!
    Czekam na nexta ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej, no to troszkę się pokomplikowało...:)

    Zapraszam na klaroline.bloog.pl na nowy rozdział;)

    i czekam na 29 u Ciebie!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. ''Klausie Miakelsonie, kategorycznie zabraniam ci myśleć w ten sposób!'' - moja pierwsza myśl po przeczytaniu rozdziału;) Naprawdę świetne opowiadanie, czekam na więcej;P

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetneeeeee! Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  12. Twoje opowieści są świetne :) słucham tej piosenki czytam to i płaczę :'(

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie :) Tylko czy ona się tak łatwo podda? A co do Eleny cóż, ma dziewczyna rację :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz i ten miły i ten nie, lecz na razie się takowy nie zdarzył i jestem dzięki temu bardzo szczęśliwa!
Proszę nie umieszczanie tutaj reklam swojego bloga, bo zostanie to natychmiastowo usunięte!
Pod waszymi komentarzami zostawiajcie linki do waszych blogów. Na pewno je odwiedzę. ;)