Kocham go. Kocham go. Kocham go. Kocham go. Kocham go. Kocham go.
Moje powieki uniosły się do góry, lecz zaraz zatrzasnęły się szczelnie. Mocne światło raziło mnie w oczy. Powoli odzyskiwałam panowanie nad swoim ciałem i dochodziły do mnie różne odgłosy. Kapanie. Szum. Szybki oddech.
Przysłoniłam lekko oczy i podniosłam się. Nie było tu żadnego światła, tylko ciemność. Jedyne dochodziło od ekranu telewizora, gdzie jakiś koleś stał z pistoletem i kierował go w kobietę. Lecz nie to jednak przykuło moją uwagę.
Ześlizgnęłam się z łóżka, - po krótkiej chwili zrozumiałam na czym leżę - i cichutko boso pokierowałam się w stronę małej kanapy. Osoba która na niej siedziała, nie zorientowała się, że stoję już na nogach. Nie miałam pojęcia kto to, ale bałam się, że...
Przed oczyma stanęły mi wydarzenie, która, jak mi się wydawało, wydarzyły się niedawno.
Ujrzałam g o. Pobiegłam. Rzuciłam się na n i e g o od tyłu. Nie mógł przecież wtedy wiedzieć, że to ja i...
- Klaus... - wyszeptałam z nadzieją w głosie. Nie wiedziałam, czego mogę teraz się spodziewać. A jak był to jakiś wampiro-porywaczo-gwałciciel?!
Postać podniosła się z fotela ostrożnie, tak jakby się czegoś bała, i obróciła się w moją stronę. Gdy ujrzałam twarz tej osoby - znieruchomiałam.
Zlustrował mnie od stóp. Na jego ustach pojawił się mały uśmieszek. Okrążył szybko kanapę i przytulił mnie. Odwzajemniłam to, tuląc się do jego piersi. Nie mogłam uwierzyć w to, że jesteśmy w końcu razem. Tu. Razem. Teraz. W tej chwili. Nic mnie od niego już nie odciągnie! Kocham go i to się tylko liczy. Nikt nie będzie mi mówił, co mam robić!
- Caroline, kochanie! Tak się o ciebie martwiłem! - W jego głosie słychać było wyraźny strach. - Ja cię tak bardzo przepraszam, ja nie wiedziałem, że to ty! Gdyby....
- Ale o czym ty mówisz? - Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Za co mnie przepraszał?
- Ty nic nie pamiętasz? - Pokiwałam przecząco głową. Po chwili znalazłam się w jego objęciach na kanapie. - Rzuciłaś się na mnie od tyłu. Nie miałem bladego pojęcia kto to i odepchnąłem cię tak mocno, że trafiłaś w budynek, który był nieopodal. Jakimś trafem nikt tego nie zauważył. Przestraszyłem się, widząc, że to ty! Kochanie, nic ci nie jest? - Patrzył na mnie opiekuńczym wzrokiem. Musnęłam jego wargi.
- Nie, nic. No może boli mnie kark, ale tak to wszystko dobrze. - Obdarzyłam go uśmiechem. - Ale powiedz mi, skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać?
- Pomogła mi znajoma czarownica - powiedział i uśmiechnął się czule. Och! Jak mi tego uśmiechu brakowało! - Miałem pewne problemy w czasie drogi, lecz to teraz nie jest ważne. Lepiej powiedz mi, dlaczego wyjechałaś? Co się takiego wydarzyło? Czy to moja wina?
- Nie, na pewno nie twoja! - zaprzeczyłam. Jak mógł tak nawet pomyśleć?
Opowiedziałam mu wszystko od początku do końca o tej idiotycznej zjawie. Słuchał mnie uważnie i cały czas mi się przyglądał. Przytulił mnie, gdy skończyłam mówić, i pocałował w czoło.
- Caroline, nigdy mi już tego nie rób. Jeżeli ta zjawa będzie chciała ci coś zrobić, ja temu zaradzę. Nie przejmujmy się nią. Wystarczy to, że w końcu jesteśmy razem!
- Tak, masz rację, to teraz jest najważniejsze. - Pocałowałam go namiętnie i z wielką pasją. To tej rzeczy brakowało mi najbardziej - jego bliskości. Nic więcej nie było mi do życia potrzebna. Tylko on.
Oderwaliśmy się niechętnie od siebie. Słyszałam teraz tylko nasze oddechy.
- Jeszcze jedno pytanie. Przepraszam, że cię tym zamęczam, wiedzą, że na pewno źle się czujesz, ale kim był ten mężczyzna, z którym jechałaś w samochodzie? - Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wiedziałam, że o to zapyta!
- Jared. Mój przyjaciel. Pomógł mi się tu zadomowić. Jestem mu za to wdzięczna, lecz zdenerwował mnie swoim zachowaniem, gdy poprosiłam go o to, aby pomógł mi ciebie szukać. Nie wiem, co się z nim teraz dzieje... - powiedziałam to, spuszczając głowę.
- Ale wy nie... - Klaus najwyraźniej się wahał, co ma powiedzieć. Głos mu drżał.
- Nie, nie uprawialiśmy seksu, jeżeli o to ci chodzi i nie miałam z nim żadnych kontaktów fizycznych! - Nie chciałam mu mówić o tym, że mnie przytulił, objął, bo wiedziałam, że nawet takie nic wyprowadzi go z równowagi.
- To dobrze, to dobrze... - Ulżyło mu.
Położyłam głowę na jego kolanach, a nogi skuliłam. Byłam zmęczona, za co byłam wściekła! Chciałam spędzić z moim ukochanym więcej czasu, bo przecież tyle się nie widzieliśmy! Stęskniłam się za nim; myślałam, że serce mi pęknie, ponieważ go nie było przy mnie. Senność nade mną górowała. Zamknęłam powieki.
- Klaus... - wyszeptałam resztkami sił.
- Tak, kochanie? - Bawił się kosmykiem moich włosów.
- Nic. Chciałam tylko sprawdzić, czy to nie sen. Jest tak idealnie, że wręcz niemożliwie. - Zaśmiał się.
- Nie, Caroline, to nie sen. - Pocałował mnie w głowę.
Dalej nie wiem, co się działo. Usnęłam. Obudziłam się dopiero rano w miękkim łóżku. Obok mnie leżał mój ukochany. Wyglądał prześlicznie, gdy spał. Nie mogłam uwierzyć w to, że mam takie szczęście, jakim jest on.
Położyłam głowę na jego torsie i okryłam się bardziej kołdrą. Przy okazji, zobaczyłam, że jestem w tych samych ciuchach, co... hym... wczoraj? Nie miałam pojęcia, jaki jest dzień i która godzina, jednak to w ogóle nie miało teraz znaczenia.
______________________
Jestem zadowolona z tego rozdziału. Przyszedł mi łatwo, ale dopiero wtedy, gdy zaczęłam go pisać. Wcześniej bałam się, że nic nie napisze, ani słowa! Mam nadzieję, że wam się spodoba, tak jak mi. ;) Komentujcie, bo to mnie motywuje i wiem, że piszę dla kogoś, a nie tylko dla siebie! <3
Jak tam mija wam pierwszy tydzień nauki?
- Caroline, kochanie! Tak się o ciebie martwiłem! - W jego głosie słychać było wyraźny strach. - Ja cię tak bardzo przepraszam, ja nie wiedziałem, że to ty! Gdyby....
- Ale o czym ty mówisz? - Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Za co mnie przepraszał?
- Ty nic nie pamiętasz? - Pokiwałam przecząco głową. Po chwili znalazłam się w jego objęciach na kanapie. - Rzuciłaś się na mnie od tyłu. Nie miałem bladego pojęcia kto to i odepchnąłem cię tak mocno, że trafiłaś w budynek, który był nieopodal. Jakimś trafem nikt tego nie zauważył. Przestraszyłem się, widząc, że to ty! Kochanie, nic ci nie jest? - Patrzył na mnie opiekuńczym wzrokiem. Musnęłam jego wargi.
- Nie, nic. No może boli mnie kark, ale tak to wszystko dobrze. - Obdarzyłam go uśmiechem. - Ale powiedz mi, skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać?
- Pomogła mi znajoma czarownica - powiedział i uśmiechnął się czule. Och! Jak mi tego uśmiechu brakowało! - Miałem pewne problemy w czasie drogi, lecz to teraz nie jest ważne. Lepiej powiedz mi, dlaczego wyjechałaś? Co się takiego wydarzyło? Czy to moja wina?
- Nie, na pewno nie twoja! - zaprzeczyłam. Jak mógł tak nawet pomyśleć?
Opowiedziałam mu wszystko od początku do końca o tej idiotycznej zjawie. Słuchał mnie uważnie i cały czas mi się przyglądał. Przytulił mnie, gdy skończyłam mówić, i pocałował w czoło.
- Caroline, nigdy mi już tego nie rób. Jeżeli ta zjawa będzie chciała ci coś zrobić, ja temu zaradzę. Nie przejmujmy się nią. Wystarczy to, że w końcu jesteśmy razem!
- Tak, masz rację, to teraz jest najważniejsze. - Pocałowałam go namiętnie i z wielką pasją. To tej rzeczy brakowało mi najbardziej - jego bliskości. Nic więcej nie było mi do życia potrzebna. Tylko on.
Oderwaliśmy się niechętnie od siebie. Słyszałam teraz tylko nasze oddechy.
- Jeszcze jedno pytanie. Przepraszam, że cię tym zamęczam, wiedzą, że na pewno źle się czujesz, ale kim był ten mężczyzna, z którym jechałaś w samochodzie? - Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wiedziałam, że o to zapyta!
- Jared. Mój przyjaciel. Pomógł mi się tu zadomowić. Jestem mu za to wdzięczna, lecz zdenerwował mnie swoim zachowaniem, gdy poprosiłam go o to, aby pomógł mi ciebie szukać. Nie wiem, co się z nim teraz dzieje... - powiedziałam to, spuszczając głowę.
- Ale wy nie... - Klaus najwyraźniej się wahał, co ma powiedzieć. Głos mu drżał.
- Nie, nie uprawialiśmy seksu, jeżeli o to ci chodzi i nie miałam z nim żadnych kontaktów fizycznych! - Nie chciałam mu mówić o tym, że mnie przytulił, objął, bo wiedziałam, że nawet takie nic wyprowadzi go z równowagi.
- To dobrze, to dobrze... - Ulżyło mu.
Położyłam głowę na jego kolanach, a nogi skuliłam. Byłam zmęczona, za co byłam wściekła! Chciałam spędzić z moim ukochanym więcej czasu, bo przecież tyle się nie widzieliśmy! Stęskniłam się za nim; myślałam, że serce mi pęknie, ponieważ go nie było przy mnie. Senność nade mną górowała. Zamknęłam powieki.
- Klaus... - wyszeptałam resztkami sił.
- Tak, kochanie? - Bawił się kosmykiem moich włosów.
- Nic. Chciałam tylko sprawdzić, czy to nie sen. Jest tak idealnie, że wręcz niemożliwie. - Zaśmiał się.
- Nie, Caroline, to nie sen. - Pocałował mnie w głowę.
Dalej nie wiem, co się działo. Usnęłam. Obudziłam się dopiero rano w miękkim łóżku. Obok mnie leżał mój ukochany. Wyglądał prześlicznie, gdy spał. Nie mogłam uwierzyć w to, że mam takie szczęście, jakim jest on.
Położyłam głowę na jego torsie i okryłam się bardziej kołdrą. Przy okazji, zobaczyłam, że jestem w tych samych ciuchach, co... hym... wczoraj? Nie miałam pojęcia, jaki jest dzień i która godzina, jednak to w ogóle nie miało teraz znaczenia.
______________________
Jestem zadowolona z tego rozdziału. Przyszedł mi łatwo, ale dopiero wtedy, gdy zaczęłam go pisać. Wcześniej bałam się, że nic nie napisze, ani słowa! Mam nadzieję, że wam się spodoba, tak jak mi. ;) Komentujcie, bo to mnie motywuje i wiem, że piszę dla kogoś, a nie tylko dla siebie! <3
Jak tam mija wam pierwszy tydzień nauki?
Rozdział cudowny, tak jak zwykle. Najpierw przeczytałam: "Rzuciłaś się na budynek" Nauka- masakra :/ A Tobie jak mija pierwszy tydzień ? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKarusia :*
Świetny rozdział :) Już się zmartwiłam, że Car się pomyliła i to nie Klausa odnalazła w tłumie :) Na szczęście okazało się inaczej :) Mam nadzieję, że teraz czeka ich chociaż kilka szczęśliwych chwil :) Odrobina sielanki jeszcze nikomu nie zaszkodziła :) Strasznie lubię tego bloga! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Delight [http://bad-girls-go-everywhere.blog.onet.pl/] :)
Jedyne co mogę powiedzieć o tym rozdziale to oczywiście WOW!!! Z niecierpliwością czekam na kolejny...:)
OdpowiedzUsuńPiękne! Ale najlepszy był ten "wampiro-porywaczo-gwałciciel"! Hehe. Myślałam, że padnę jak to przeczytałam i... nie rozdział mi się nie podoba tak jak tobie. Podoba mi się jeszcze bardziej!
OdpowiedzUsuńDobrze wiesz jak mi ten tydzień mija. :D
O, wreszcie są razem! Jak słodko ;) uwielbiam Klausa, ale nie wyobrażam go sobie aż takiego ;> oczywiście całym sercem jestem za Klaroline (widziałaś zwiastun? Tam Caroline ma 'sceny' z Tylerem. A w ciele Tylera jest Klaus! ;D)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i taki... romantyczny ;)
Czekam na nexta i pozdrawiam ;*
,,Kocham go. Kocham go. Kocham go. Kocham go. Kocham go. Kocham go. " ;p
OdpowiedzUsuńOch..jak ja czekałam na ten rozdział. Przez kilka dni nie miałam internetu i byłam wkurzona że nie będę mogła przeczytać ale na szczęscie przed chwilą już mi ,,włączyli" i od razu weszłam z nadzieją że jest nowy rozdział. Uwielbiam tego bloga,fajnie by było gdybyś pisała częściej..
W szkole jak na razie okej,mam tylko głupi plan lekcji,codziennie do 14.30 -,- Ale cóż,szkoła..
Pozdrawiam i czekam na kolejny,Rose.
Dodasz dzisiaj olejny rozdział? Błagam...
OdpowiedzUsuńNie wytrzymam już tego dłużej,chcę więcej...Bardzo Cię proszę dodaj dzisiaj a ostatecznie jutro.Błagam!
Jest super! Lubię jak wszystko zaczyna się dobrze układać.:)
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny rozdział? Rose.
OdpowiedzUsuń