Siedziałam w jakiejś kafejce, popijając serve*. Była ósma trzydzieści, więc uważam, że to chyba dobra pora na tą kawę. Jared wybrał kawę romano** i pił ją malutkimi łyczkami.
Wciąż przypominał mi się wyraz twarzy Klausa, gdy ujrzał mnie z Jared'em w samochodzie. Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Kiedy zobaczyłam go, to czułam się pełna, ale gdy go nie widzę - czuję się pusta.
- Niklaus Michael - pierwotny hybryda - zaśmiał się mój przyjaciel i spojrzał na mnie, trzymając w obu dłoniach filiżankę z kawą. - Zwariowałaś?
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Gdy kogoś kochasz, to nie patrzysz na to, kim jest - tłumaczyłam się, co było bardzo proste, bo mówiłam prawdę. - To jak, pomożesz mi? - Spojrzałam na niego błagającym wzrokiem.
- Sam nie wiem. Nie chcę się mieszać w takie sprawy, szczególnie gdy chodzi o pierwotnych!
- Jared! Proszę! Znam tu tylko ciebie, a ty dobrze znasz cały Londyn. Pomóż mi go szukać! Proszę... - Nie tylko mój wzrok był błagalny, ale także i głos.
- Nie, Caroline. Nie pomogę ci. To hybryda! Nie powinnaś się z nim zadawać! - Popatrzyłam na niego wściekłym wzrokiem.
Pomyliłam się, co do Jared'a. On nie jest moim przyjacielem - absolutnie! Nie rozumie, że ja go kocham?
- Myliłam się, co do ciebie! - Wstałam od stołu i wyłożyłam na stolik, przy którym piliśmy kawę, kilka funtów i odeszłam.
Za sobą słyszałam jeszcze, jak Jared mnie woła, lecz na to nie zważałam, tylko szłam cały czas, jak najszybciej przed siebie. Nie miałam pojęcia, gdzie zmierzam, ale miałam wielką nadzieję, że w stronę mojego ukochanego. Liczyłam na farta!
Klaus:
Gdybym miał szansę wypowiedzieć jedno zaklęcie, dzięki któremu będę mógł mieć, co tylko będę chciał, wybrałbym to, aby moja Caroline była teraz tu ze mną, a nie z jakimś kolesiem, który może ją teraz obmacywać!
Szedłem szybkim krokiem w stronę Buckingham'u, sam nie wiem po co. Liczyłem, że tam ją ujrzę, ale i tak wiedziałem, że to głupota.
Byłem na miejscu. Rozglądałem się po przechodniach, wyszukując twarzy mojej księżniczki. Nagle ujrzałem jej postać, lecz od razu do mojej głowy zaczęła mi się nasuwać myśl, że znowu mi się przewidziało.
Odwróciłem się wściekły. Na mojej twarzy był wielki grymas, z powodu tego, że moje myśli znowu płatały mi figle! Miałem tego dosyć, dlatego postanowiłem pobiec do jakiejś chińskiej restauracji. Może tam jakoś się odprężę i zapomnę o tych godzinach, które poświęciłem na szukanie ukochanej.
Tak, poddałem się. Ja wielka hybryda się poddałem. Nigdzie jej nie było...
Caroline:
Widziałam go. Dokładnie go widziałam. Stał niedaleko mnie, ale mnie nie zauważył. Obrócił się i poszedł w inną stronę.
Od razu zaczęłam biec, lecz tłumy ludzi blokowały mi przejście. Byli wszędzie! To było nie do zniesienia!
Z moich ust cały czas wychodziło słowo ,,przepraszam", gdy przepychałam się, by dogonić mojego ukochanego. Nie przejmowałam się w tej chwili tym widmem, które ostrzegło mnie, abym nie zbliżała się do Klaus'a. Nie obchodziło mnie to ani trochę! Ważne było w tej chwili to, aby dogonić go i powiedzieć mu prawdę.
- Uważaj, kretynko! - Słyszałam za sobą, jak jakiś mężczyzna zaczął mnie wyklinać, lecz się tym nie przejmowałam. Nie było to teraz ważne.
- Prawie bym spadła, co za niewychowane... - Nie usłyszałam dalszej części, bo wybiegłam z tłumu i zaczęłam rozglądać się za Klaus'em, który najwyraźniej gdzieś przepadł.
Pobiegłam jeszcze trochę i ujrzałam go. Wzięłam głęboki wdech i pobiegłam za nim. Nie zatrzymywałam się, tylko rzuciłam mu się na szyję od tyłu.
- Nie, Caroline. Nie pomogę ci. To hybryda! Nie powinnaś się z nim zadawać! - Popatrzyłam na niego wściekłym wzrokiem.
Pomyliłam się, co do Jared'a. On nie jest moim przyjacielem - absolutnie! Nie rozumie, że ja go kocham?
- Myliłam się, co do ciebie! - Wstałam od stołu i wyłożyłam na stolik, przy którym piliśmy kawę, kilka funtów i odeszłam.
Za sobą słyszałam jeszcze, jak Jared mnie woła, lecz na to nie zważałam, tylko szłam cały czas, jak najszybciej przed siebie. Nie miałam pojęcia, gdzie zmierzam, ale miałam wielką nadzieję, że w stronę mojego ukochanego. Liczyłam na farta!
Klaus:
Gdybym miał szansę wypowiedzieć jedno zaklęcie, dzięki któremu będę mógł mieć, co tylko będę chciał, wybrałbym to, aby moja Caroline była teraz tu ze mną, a nie z jakimś kolesiem, który może ją teraz obmacywać!
Szedłem szybkim krokiem w stronę Buckingham'u, sam nie wiem po co. Liczyłem, że tam ją ujrzę, ale i tak wiedziałem, że to głupota.
Byłem na miejscu. Rozglądałem się po przechodniach, wyszukując twarzy mojej księżniczki. Nagle ujrzałem jej postać, lecz od razu do mojej głowy zaczęła mi się nasuwać myśl, że znowu mi się przewidziało.
Odwróciłem się wściekły. Na mojej twarzy był wielki grymas, z powodu tego, że moje myśli znowu płatały mi figle! Miałem tego dosyć, dlatego postanowiłem pobiec do jakiejś chińskiej restauracji. Może tam jakoś się odprężę i zapomnę o tych godzinach, które poświęciłem na szukanie ukochanej.
Tak, poddałem się. Ja wielka hybryda się poddałem. Nigdzie jej nie było...
Caroline:
Widziałam go. Dokładnie go widziałam. Stał niedaleko mnie, ale mnie nie zauważył. Obrócił się i poszedł w inną stronę.
Od razu zaczęłam biec, lecz tłumy ludzi blokowały mi przejście. Byli wszędzie! To było nie do zniesienia!
Z moich ust cały czas wychodziło słowo ,,przepraszam", gdy przepychałam się, by dogonić mojego ukochanego. Nie przejmowałam się w tej chwili tym widmem, które ostrzegło mnie, abym nie zbliżała się do Klaus'a. Nie obchodziło mnie to ani trochę! Ważne było w tej chwili to, aby dogonić go i powiedzieć mu prawdę.
- Uważaj, kretynko! - Słyszałam za sobą, jak jakiś mężczyzna zaczął mnie wyklinać, lecz się tym nie przejmowałam. Nie było to teraz ważne.
- Prawie bym spadła, co za niewychowane... - Nie usłyszałam dalszej części, bo wybiegłam z tłumu i zaczęłam rozglądać się za Klaus'em, który najwyraźniej gdzieś przepadł.
Pobiegłam jeszcze trochę i ujrzałam go. Wzięłam głęboki wdech i pobiegłam za nim. Nie zatrzymywałam się, tylko rzuciłam mu się na szyję od tyłu.
______________________________
Przepraszam was za ten nudny rozdział. ;( Wiem, co chcę napisać, lecz tutaj się załamałam. Jest on krótki i beznadziejny, ale miałam pustkę w głowie. Jest mi strasznie głupio, że nie potrafiłam napisać nic lepszego! :(
* bardzo mocna kawa, podawana wcześnie rano.
** pojedyncza porcja kawy espresso podana ze świeżą skórką cytryny.
Trafiłam na Twojego bloga 3 dni temu i przez te dni zdążyłam przeczytać wszystkie rozdziały !
OdpowiedzUsuńTwój blog jest moim nowym uzależnieniem :DD
Czekam na następny rozdział .
Cholera! Szkoda,że Klaus jej nie zauważył ;\ Ciekawe czy mężczyzna, któremu Caroline wskoczyła na szyję to faktycznie Klaus :D może z nadmiaru emocji i wrażeń Forbes się zwyczajnie pomyliła :D
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na kolejny!!
Napisałaś coś cudownego, a nie beznadzieję, jak sama uważasz. Uwierz mi, że jest on piękny i naprawdę czekałam, aż oni w końcu się spotkają, lecz ty to tak przeciągałaś... No i fajnie, bo ich spotkanie było bardzo wyczekiwane, ale czemu Klaus się poddał?! Najważniejsze, że Caroline go znalazła! Z niecierpliwością czekam na kolejny i ŻĄDAM, żebyś przestała mówić tak o swoich genialnych rozdziałach!
OdpowiedzUsuńRozdział jest rewelacyjny! Przez cały czas czytania rozdziału siedziałam jak na szpilkach, wyczekując momentu spotkania Klausa i Caroline:) A i jeszcze jedno: nigdy więcej nie waż się mówić, że którykolwiek z twoich rozdziałów jest ,, beznadziejny'' bo to absurd!!!
OdpowiedzUsuńPS. Czekam na następny;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNaprawdę ten rozdział był super :). Wpadłam na twojego blooga i od razu zaczęłam go czytać, ponieważ uwielbiam opowiadania o tej dwójce. Jestem ciekawa czy ten mężczyzna to Klaus. Oczywiście czekam na następny rozdział <3<3<3
OdpowiedzUsuńRewelka ;) Wreszcie szczęśliwe zakończenie ;> Ciekawa jestem co zrobi ta głupia zjawa...
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta, pozdrawiam ;*
Zostałaś "otagowana" na moim blogu. Szczegóły tutaj: http://godzina-potepionych.blogspot.com/p/tagi_2.html
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Masz ogromny talent. ^^
OdpowiedzUsuńCzekam ze zniecierpliwieniem na kolejny rozdział. ;)
Uuu..niedawno odkryłam tego bloga i od razu zaczęłam czytać,wszystkie Twoje rozdziały są genialne. Już normalnie się uzależniłam,ciągle patrzę czy nie ma nowego.Masz wielki talent,jesteś genialna! Kocham Klausa i Caroline i fajnie że wreszcie go znalazła,kurdę mogłabym to ciągle czytać.Wczoraj czytałam do 4 w nocy i byłam taka zmęczona w szkole,czekałam aż wrócę do domu i doczytam jeszcze 2 rozdziały*.*
OdpowiedzUsuńBajeczny blog,kocham Cię normalnie za to że go piszesz. Rozumiem,że jest szkoła i wgl. ale czy mogłabyś dodawać rozdziały 2 razy w tygodniu? Bo normalnie wariuję!
Będę komentowała każdy rozdział,podpisywać się będę tak jak w każdym innym blogu;)
~Rose.
Kiedy będzie następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńJuż jest. ;)
Usuń