O dwudziestej pierwszej znalazłem się w Londynie. Piękne miasto, lecz z czasem staje się nużące. Nie potrafię mieszkać w miejscu, gdzie jest cały czas zimno i mokro! Nie rozumiem ludzi, którzy tu mieszkają.
Rozejrzałem się, w nadziei że ujrzę moją księżniczkę, lecz wiedziałem dobrze, że było to kompletnie niemożliwe.Niestety moja wyobraźnia zaczęła płatać mi figle. Na początku, każda blond dziewczyna przypominała mi ją, ale potem przeobraziło się to w koszmar.
Każda osoba płci żeńskiej przypominała mi właśnie ją. W uszach pobrzmiewał mi jej słodki głosik, który mnie wołał, ale ja nie wiedziałem do której Caroline biec.
Chciałem, aby ten miły koszmar się w końcu skończył, by wszystko powróciło do normalności. Ja i moja anielica siedzimy w mojej ogromnej willi wieczorem w wannie popijając szampana i śmiejąc się. Trzymam ją w swoich ramionach i czuje jej dotyk na mojej skórze. Składam pocałunki na jej szyi, wsłuchując się w jej miarowy oddech. Następnie kierujemy się do sypialni. Ona zasypia wtulona we mnie; nie musimy się o nic martwić - jestem tylko ja i ona. Nie wiedziałem, czy w tych okolicznościach jest to prawdopodobne, ale miałem wielką nadzieję, że już niedługo znowu się spotkamy. Dni bez niej były okropne! Miałem już ich dość!
Popatrzyłem jeszcze raz na wszystko, co mnie otacza. Kobiety przybrały swoje normalne twarze, na co odetchnąłem z ulgą, ale to co zaraz miałem ujrzeć, nigdy by mi nie przyszło do głowy.
Przede mną przejechał jakiś samochód, tej samej marki co mój, a w nim siedziała moja Caroline i jakiś imbecyl. Moja ukocha najwyraźniej mnie ujrzał, bo spoglądała w tą stronę, gdzie stałem. Jej mina wyrażała przerażenie, smutek, ból i tęsknotę. Wszystkie uczucia łączyły się razem.
Chętnie bym za nimi pobiegł, lecz moje nogi nie chciały się ruszyć. Były, jak z galarety. Nigdy nie czułem tego, co teraz... Nie miałem pojęcia, co to, ale chciałem, aby jak najszybciej odeszło! S
Szukałem dla tego nazwy, lecz nie wiedziałem, jak to można nazwać. Nigdy nie czułem czegoś takiego, ale wiem, że istnieje na to jakieś słowo...
Zazdrość.
Czułem zazdrość, która pożerała mnie od środka. Zazdrość o nią. Ktoś miał ją teraz tylko dla siebie, a ja nie mogłem jej nawet dotknąć, zobaczyć.
Otarłem prawe oko, które stało się wilgotne. Czyżbym... czyżbym płakał?! Nie! To niemożliwe! Ja - wielka hybryda nie mogę przecież płakać! To sprzeczne z... z wszystkim!
Caroline:
Czyżbym się przewidziała? Nie, to niemożliwe. Nie mogę mieć zwidów. Ale, ale czy on wybrał się specjalnie dla mnie na stary ląd? Myślałam, że o mnie zapomni, lecz on... Nie zapomniał!
Mój uśmiech, który zagościł na mojej twarzy, szybko znikł, gdy przypomniałam sobie, że nasz związek jest niemożliwy i to wszystko przez jakąś poczwarę z piekła rodem! Przydałoby się ją wysłać do ,,Akademii łajdaków", lecz zamiast ,,łajdaków" byłoby ,,łajdaczek".
- Coś się stało? - Z zamyśleń wyrwał mnie Jared. - Przed chwilą jeszcze się uśmiechałaś.
- To nic. Po prostu ta pogoda... Nie jestem jeszcze do tego przyzwyczajona. .
- Rozumiem. Też tak miałem na początku - westchnął. - Spokojnie. To minie. - Obdarzył mnie wielkim uśmiechem.
Mój przyjaciel zaczął opowiadać jakieś kawały, lecz ja go już nie słuchałam. Nawet nie potrafił mnie już odciągnąć od myślenia o nim, chodź wcześniej udawało mu się to. Ale gdy ujrzałam mojego ukochanego, nie mogłam o nim przestać myśleć. Starałam się i to bardzo, lecz nic nie działało.
Wpatrywałam się ślepo na to, co znajdowało się za oknem. To nie było proste wyrzucić Klaus'a tak po prostu z głowy. Kochałam go sobą całą. Oddałabym mu wszystko, co mam. Trudno jest mi bez niego, ale nie mogłabym pozwolić, by coś mu się stało. Wolałam już cierpieć wieczność, niż by on znosił jakiekolwiek męczarnie.
Jeżeli bym nie mogła dłużej wytrzymać bez niego, po prostu wbiłabym sobie kołek prosto w serce i skończyłabym ze sobą raz na zawsze. Miałam dużo pomysł na samobójstwo i każdy był bolesny, lecz to nie było ważne. Wystarczyło by tylko to, że skończyłabym te katusze.
Gdy już nie dam rady, wbiję w siebie ten idiotyczne kołek lub poproszę o to kogokolwiek, by to zrobił. Nie miałam z tym większego problemu. Wystarczyłoby, że byłby to mój wtedy koniec.
Życie bez niego, to jak życie bez wody. I tak nie dam rady przeżyć.
______________________
Niedługo koniec wakacji, dlatego rozdziały będą dodawane co tydzień. Pomimo tego że są jeszcze wakacje, rozdział następny dodam w roku szkolnym. Chcę teraz napisać kilka rozdziałów, by móc je potem swobodnie dodawać i pisać kolejne i przy tym nie denerwować się, że nie mam czasu napisać kolejnego rozdziału, bo jest nauka. Pasuje wam takie coś? Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna.
Rozdział super! Jak zawsze, a mam nadzieję, że w następnym się spotkają!!!
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście, że mi pasuje coś takiego. To twój blog i twoja decyzja.
Super rozdział . Może bć taki pomysł . Najlepiej nowe notki w piątek wieczorem na odstresowanie ;D
OdpowiedzUsuńRozdział Super. Szkoda że następny rozdział dodasz dopiero za 5 dni. Ale jakoś wytrzymam, jestem nowym czytelnikiem a już mi się podoba ;) xD
OdpowiedzUsuńoo, jak słodko ;> biedny Klaus ;< niech sobie kurde wszystko wytłumaczą i będą razem ;)
OdpowiedzUsuńMi pasuje, sama się zastanawiam jak dam radę z dwoma blogami i nauką.. -,-
Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
Świetny rozdział ! :D Nie mogę się doczekać kolejnego. Mam nadzieję że niedługo Caroline i Klaus do siebie wrócą ;d Pozdrawiam i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial, mam tylko nadzieje ze Caroline nie wpadnie na pomysl pozbawienia sobie zycia!! Ciekawe czy Klaus ja odnajdzie, byl juz tak blisko
OdpowiedzUsuń:Dmam nadzieje ze w nastepnym rozdziale w koncu sie spotkaja!