Czekałem na Caroline pół godziny. Zeszła po schodach i usiadła obok mnie; podałem jej szklankę z krwią i sam sobie też zabrałem. Upiłem łyk i popatrzyłem na nią. Włosy miała upięte w kucyk, moja koszulka dobrze na niej leżała; była tylko trochę za duża, za to spodnie spadały jej, dlatego przyniosłem pasek.
- Co będziemy robić? - zapytała, oddając mi pustą szklankę.
- Co powiesz na zakupy? - przekręciła się na fotelu i potrzymała sobie głowę ręką.
- Zakupy? Co zamierzasz sobie kupić?
- Sobie? Nic ! Tobie, tak... - popatrzyła na mnie i się zaśmiała.
- Wiesz, że nie musisz.
- Tak , wiem. Ale ja chce - wstałem i chwyciłem ją za rękę. Zabrałem kluczyki i ubrałem czarną , skórzaną kurtkę. Wyszliśmy z domu, oczywiście najpierw otworzyłem drzwi dla Caroline.
Pojechaliśmy w stronę miasta, gdyż moja willa była na poboczach. Zaparkowałem na parkingu i zapłaciłem w automacie za dwie godziny.
- No to , do jakiego sklepu idziemy? - popatrzyła na mnie, a ja wskazałem na sklep, który wydawał mi się najbardziej odpowiedni. Caroline popatrzyła na mnie zdziwiona, a ja nie miałem bladego pojęcia o co mogło jej chodzić.
- New Yorker? Żartujesz?
- Nie - zaśmiałem się i chwyciłem ją za rękę. Otworzyłem przed nią szklane drzwi i rozejrzałem się po sklepie. Chciałem kupić jej coś szykownego, z klasą, ale także coś , co by jej najbardziej odpowiadało.
Stałem w miejscu , a Caroline już była przy jakiś ciuchach. Podszedłem do niej od tyłu i przytuliłem w pasie. Zaśmiała się; pocałowałem ją w szyję.
- Wybrałaś sobie coś?
- Tak jakby - ucieszyło mnie to, gdyż chciałem potem sam coś zaproponować. Puściłem ją, a ona wyciągła brązowe rurki; od razu przed oczami stanęła mi w nich. Wyglądałaby na pewno cudownie. Zapytałem czy coś jeszcze; kiwnęła głową na tak. Teraz ujrzałem białą tunikę z rękawami trzy czwarte; skojarzyła mi się z koszulami, które nosiłem, gdy byłem człowiekiem, lecz te były w wydaniu damskim.
Do tego wybrała brązowy pasek i czarne botki. Teraz była moja kolej by coś jej wybrać. W oczy rzuciła mi się biała, prześwitująca sukienka. Miała długi rękaw; jeden z nich odsłaniał ramię, kończyła się przed kolanami. Nie zastanawiałem się nad nią długo, tylko zabrałem ją z wieszaka.
Caroline czekała na mnie przed kasą. Podszedłem tam i pokazałem jej to, co wybrałem. Popatrzyła na mnie, a z jej wzroku można było wywnioskować krótkie nie.
- Ile płacę? - zapytałem sprzedawczyni, a ta dopiero teraz spojrzała na mnie, na jej ustach pojawił się głupi uśmiech.
- Emm... - nie mogła wydusić z siebie słowa; policzyła koszt zakupów i wydukała - pięćset osiemdziesiąt siedem - wyciągnąłem z portfela podaną sumę i zapłaciłem. Dostałem zakup w dwóch czarnych torbach.
Przy samochodzie, co było pewne, Caroline zaczęła mówić, że nie powinienem za nią płacić, ale ja się tylko zaśmiałem i wsiadłem do auta.
- Możesz przebrać się na tylnym siedzeniu - mówiąc to, pokazałem na miejsce, o które mi chodziło. Posłusznie zrobiła to, bez ani jednego słowa sprzeciwu. Ubrała się dość szybko i wróciła na przednie siedzenie.
- No to, co teraz? - nie patrzyła na mnie, a ja na nią owszem.
- Może odwiedzimy sklep z bielizną? - zaśmiałem się, a Caroline popatrzyła na mnie karcąco.
- Tam, pozwól, będę zaglądać sama.
- Oczywiście, ale pamiętaj o czymś seksownym. Do tej sukienki co ci kupiłem, najlepsza będzie biała bielizna z koronką - prychnęła, a ja nie obyłem się bez śmiechu.
Caroline :
To zdanie trochę mnie rozśmieszyło, ale nie dałam tego po sobie poznać. Teraz zastanowiało mnie coś innego. Niedługo miało odbyć się przyjęcie, tak zwany bal, a ja nie miałam z kim iść. Trochę głupio było mi pytać Klausa, czy pójdzie ze mną, ponieważ co na to moi przyjaciele?
No i znowu to samo! Sama sobie powiedziałam, że go kocham, a boje się reakcji wszystkich. Niby to będzie bal maskowy, więc...
- Klaus? - popatrzył na mnie, a ja wiedziałam, że zaczęłam, dlatego musiałam skończyć.
- Tak?
- Idziesz na ten bal maskowy?
- Z jakiej okazji?
- Na cele charytatywne - lubiłam takie coś, bo można wtedy było pomóc wielu osobom.
- Czyli coś na chorych ludzi?
- Chyba tak...
- Nie przepadam za takim czymś - czyli idę sama, bo Tyler to... Miałam o nim nie myśleć! Może Matt?
- Aha - nie mówiłam już nic więcej, tylko wyciągnęłam komórkę z kieszeni i zaczęłam pisać sms-a do Matt'a .
Ja: Hej. Idziesz na ten bal?
Po chwili dostałam odpowiedź:
Matt: Tak, a co? Chcesz się wybrać ze mną?
Ja: No tak. To jak będzie ? Pójdziesz?
Matt: Jasne i tak nie miałem z kim iść.
Przyjadę po ciebie jutro o siódmej.
Ja: OK. Dzięki i cześć.
Nie odpisał, więc odłożyłem telefon do kieszonki u spodni. Klaus popatrzył na mnie, a ja się uśmiechnęłam.
- Z kim pisałaś?
- Z Matt'em - nie odpowiedział, ponieważ dojechaliśmy pod jego dom. Otworzył mi drzwi, a ja wysiadłam.
- Czyli zamierzamy przesiedzieć cały dzień u ciebie?
- Wolisz to robić na huśtawce? - popatrzyłam na niego, a on tylko się zaśmiał.
- Jesteś okropny!
- Tak, wiem - zabrał mnie na ręce i pognał w stronę swojej sypialni ze mną w jego ramionach.
____________________________________________________
Nie jestem zadowolona z rozdziału, ale ocena należy do Was. Następny rozdział będzie w niedziele. Piszcie w komentarzach swoją ocenę i dziękuje Wam za te miłe komentarze, gdyż dzięki nim mam wenę. Mam pomysł na następny rozdział, dlatego ten musiał być taki nudny i przepraszam za to. Komentujcie!
Stałem w miejscu , a Caroline już była przy jakiś ciuchach. Podszedłem do niej od tyłu i przytuliłem w pasie. Zaśmiała się; pocałowałem ją w szyję.
- Wybrałaś sobie coś?
- Tak jakby - ucieszyło mnie to, gdyż chciałem potem sam coś zaproponować. Puściłem ją, a ona wyciągła brązowe rurki; od razu przed oczami stanęła mi w nich. Wyglądałaby na pewno cudownie. Zapytałem czy coś jeszcze; kiwnęła głową na tak. Teraz ujrzałem białą tunikę z rękawami trzy czwarte; skojarzyła mi się z koszulami, które nosiłem, gdy byłem człowiekiem, lecz te były w wydaniu damskim.
Do tego wybrała brązowy pasek i czarne botki. Teraz była moja kolej by coś jej wybrać. W oczy rzuciła mi się biała, prześwitująca sukienka. Miała długi rękaw; jeden z nich odsłaniał ramię, kończyła się przed kolanami. Nie zastanawiałem się nad nią długo, tylko zabrałem ją z wieszaka.
Caroline czekała na mnie przed kasą. Podszedłem tam i pokazałem jej to, co wybrałem. Popatrzyła na mnie, a z jej wzroku można było wywnioskować krótkie nie.
- Ile płacę? - zapytałem sprzedawczyni, a ta dopiero teraz spojrzała na mnie, na jej ustach pojawił się głupi uśmiech.
- Emm... - nie mogła wydusić z siebie słowa; policzyła koszt zakupów i wydukała - pięćset osiemdziesiąt siedem - wyciągnąłem z portfela podaną sumę i zapłaciłem. Dostałem zakup w dwóch czarnych torbach.
Przy samochodzie, co było pewne, Caroline zaczęła mówić, że nie powinienem za nią płacić, ale ja się tylko zaśmiałem i wsiadłem do auta.
- Możesz przebrać się na tylnym siedzeniu - mówiąc to, pokazałem na miejsce, o które mi chodziło. Posłusznie zrobiła to, bez ani jednego słowa sprzeciwu. Ubrała się dość szybko i wróciła na przednie siedzenie.
- No to, co teraz? - nie patrzyła na mnie, a ja na nią owszem.
- Może odwiedzimy sklep z bielizną? - zaśmiałem się, a Caroline popatrzyła na mnie karcąco.
- Tam, pozwól, będę zaglądać sama.
- Oczywiście, ale pamiętaj o czymś seksownym. Do tej sukienki co ci kupiłem, najlepsza będzie biała bielizna z koronką - prychnęła, a ja nie obyłem się bez śmiechu.
Caroline :
To zdanie trochę mnie rozśmieszyło, ale nie dałam tego po sobie poznać. Teraz zastanowiało mnie coś innego. Niedługo miało odbyć się przyjęcie, tak zwany bal, a ja nie miałam z kim iść. Trochę głupio było mi pytać Klausa, czy pójdzie ze mną, ponieważ co na to moi przyjaciele?
No i znowu to samo! Sama sobie powiedziałam, że go kocham, a boje się reakcji wszystkich. Niby to będzie bal maskowy, więc...
- Klaus? - popatrzył na mnie, a ja wiedziałam, że zaczęłam, dlatego musiałam skończyć.
- Tak?
- Idziesz na ten bal maskowy?
- Z jakiej okazji?
- Na cele charytatywne - lubiłam takie coś, bo można wtedy było pomóc wielu osobom.
- Czyli coś na chorych ludzi?
- Chyba tak...
- Nie przepadam za takim czymś - czyli idę sama, bo Tyler to... Miałam o nim nie myśleć! Może Matt?
- Aha - nie mówiłam już nic więcej, tylko wyciągnęłam komórkę z kieszeni i zaczęłam pisać sms-a do Matt'a .
Ja: Hej. Idziesz na ten bal?
Po chwili dostałam odpowiedź:
Matt: Tak, a co? Chcesz się wybrać ze mną?
Ja: No tak. To jak będzie ? Pójdziesz?
Matt: Jasne i tak nie miałem z kim iść.
Przyjadę po ciebie jutro o siódmej.
Ja: OK. Dzięki i cześć.
Nie odpisał, więc odłożyłem telefon do kieszonki u spodni. Klaus popatrzył na mnie, a ja się uśmiechnęłam.
- Z kim pisałaś?
- Z Matt'em - nie odpowiedział, ponieważ dojechaliśmy pod jego dom. Otworzył mi drzwi, a ja wysiadłam.
- Czyli zamierzamy przesiedzieć cały dzień u ciebie?
- Wolisz to robić na huśtawce? - popatrzyłam na niego, a on tylko się zaśmiał.
- Jesteś okropny!
- Tak, wiem - zabrał mnie na ręce i pognał w stronę swojej sypialni ze mną w jego ramionach.
____________________________________________________
Nie jestem zadowolona z rozdziału, ale ocena należy do Was. Następny rozdział będzie w niedziele. Piszcie w komentarzach swoją ocenę i dziękuje Wam za te miłe komentarze, gdyż dzięki nim mam wenę. Mam pomysł na następny rozdział, dlatego ten musiał być taki nudny i przepraszam za to. Komentujcie!
Uwielbiam Caroline! ;p
OdpowiedzUsuńRozdział fajny. xd
Zaglądnij do mnie ----> www.tajemniczy-swiat-alex.blog.onet.pl
zaglądam tu codziennie po kilka razy sprawdzając czy nie ma nowych rozdziałów:) ta historia mnie uzależniła:D świetnie piszesz:) nie mogę się doczekać kolejnego:)
OdpowiedzUsuńJest świetny . Zero nudy , tylko jedna uwaga . Zbyt bardzo przyzwyczaiłaś się do pisania jako chłopak . Znaczy znalazłam tylko jedno , ale Caroline - pierwsza linijka "dałem" .
OdpowiedzUsuńHa Ha ! ; D Poprawie to ! ; P
UsuńŚwietny bog .!! Wchodzę tu codziennie < nawet po kilka razy > z nadzieją na kolejny rozdział , jeżeli go nie ma to czytam wszystko od początku . ;DD
OdpowiedzUsuńBardzo mnie wciągneło ;D
Proszę pisz dalej ;DD
Nie uważam, żeby ten rozdział był jakoś szczególnie nudny . Mi się podobają <3
OdpowiedzUsuńCzekam do niedzieli . ;DD
rozdział absolutnie nie jest nudny. jest swietny i ta historia mie strasznie wciągneła i z niecierpliwością czekam do niedzieli na kolejny rozdział... :) :* masz talent do pisania! <3
OdpowiedzUsuńNiezły ale trochę tylko trochę nudnawy.Pisz dalej;)
OdpowiedzUsuń