środa, 16 maja 2012

Rozdział 13

Caroline:


    Obudziłam się o siódmej, oczywiście nie sama; kiedy usłyszałam budzik nad swoją głowę, spadłam na ziemię, ponieważ leżałam na samy krańcu łóżka. Podniosłam się szybko i uświadomiłam sobie, że mam dwie godziny przed pójściem do szkoły. Nie było u nas żadnych rozpoczęć na nowy rok szkolny, tylko wcześniej dostawaliśmy kartki, co mamy przygotować.
    No tak, to mój ostatni rok w liceum, przeszło mi to przez myśl przy ścieleniu mojego posłania. Z jednej strony było mi smutno, że to wszystko się skończy, każdy pójdzie w swoją stronę, lecz jak by popatrzeć w taki sposób, że obróci się o sto osiemdziesiąt stopni moje myśli, to można powiedzieć, że się cieszę.
    Poszłam do kuchni i wyciągnęłam woreczek z krwią. Otworzyłam go, a do moich nozdrzy dostał się przyjemny zapach. Nie czekałam ani chwili dłużej, tylko pozwoliłam , temu niesamowitemu, życiodajnemu płynowi swobodnie płynąć i rozgrzewać mój przełyk. Dawno się nie żywiłam, dlatego opróżniłam jeszcze drugi woreczek, a następnie oba wyrzuciłam do kosza. Zastanawiałam się nad trzecim, ale byłam pełna; bałam się tylko o to, czy z głodu kogoś nie zaatakuje.
 
    Gotowa wyszłam z mieszkania zabierając ze sobą potrzebne rzeczy. Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę szkoły. Nie byłam dziś zbyt chętna do spotkania się z przyjaciółmi, do tego muszę kupić sobie dziś suknię. Bal na rozpoczęcie roku będzie w sobotę, więc muszę coś znaleźć zanim wszystko wykupią.
    Zaparkowałam na parkingu szkolnym i poszłam od razu do klasy w której właśnie miałam mieć lekcję, by nie spotkać nikogo na korytarzu; miałam dużo do przemyślenia po wczorajszej nocy. Czułam, że Klaus naprawdę coś do mnie czuje, lecz boi się tego powiedzieć na głos.
    Dopiero teraz zauważyłam, że dzwonek już zadzwonił, a lekcja trwa około pięciu minut. Usłyszała z prawej strony, jak ktoś mnie woła. Matt. Bezdźwięcznie zapytał mnie, co się stało, a ja machnęłam ręką, że to nic.
  - Caroline Forbes proszona do sekretariatu - nie wiedziałam o co chodzi, ale głos z radiowęzła mówił sam za siebie.Czyżbym coś zrobiła? Wstałam od biurka i ruszyłam powoli w stronę gabinetu. Szłam wzdłuż długiego korytarza, a następnie skręciłam na prawo i weszłam do pokoiku, gdzie ujrzałam...
    Co on robił tu?! Nie wierzyłam własnym oczom, że siedzi tu i uśmiecha się jak nigdy nic do sekretarki. Nagle wstał i odsunął delikatnie krzesło i podszedł do mnie. Patrzyłam na niego z gniewem w oczach, ale w środku czułam motylki.
  - Caroline, na nas już pora- stałam jak otępiała; nie miałam pojęcia o co mu może chodzić. - Zwolniłem cię z lekcji. Będziesz pod moją opieką - teraz zorientowałam się, że ta kobie została zahipnotyzowana. Nie wiedziała, że on może zrobić coś takiego.
  - Nigdzie nie idę! - powiedziałam to stanowczo, a Klaus się zaśmiał. Ten śmiech był taki cudowny...
  - Na pewno? - popatrzył na mnie. - Muszę ci się jakoś zrekompensować, co ty na to? - długą chwilę się zastanawiałam, ale złamał mnie. Przewróciłam teatralnie oczami i wyszłam z sekretariatu.
   Kiedy byliśmy już sami, a dokładnie przed szkołą, to odwróciłam się do niego, a on natychmiastowo zatrzymał się. Spojrzałam na niego z gniewem w oczach.
  - Co ty wyprawiasz?! - wrzasnęłam na tyle głośno, by nikt tego nie usłyszał, lecz by on widział, że jestem wściekła. - Myślisz, że możesz tak sobie przyjść i po prostu zwolnić mnie z lekcji? Moje zdanie też się liczy, w tym momencie nie mam ochoty patrzeć na ciebie! -schowałam twarz w dłoniach; nie chciałam widzieć jego miny.
    Nagle na nadgarstkach poczułam ciepły uścisk, ale nie za mocny. Moje ręce powoli osuwały się z mojej twarzy. Wyrwałam je i odsunęłam się kilka kroków w tył.
  - Caroline... - wyszeptał. Wysunął w moją stronę dłoń, bym podała mu swoją.
  - Zostaw mnie w spokoju! - obróciłam się i wampirzym tempem uciekłam w stronę parkingu.
    Oparłam się o mój samochód, przy czym usiadłam na ziemi, a dokładnie to się osunęłam. Poczułam na policzkach piekący płyn, który leciał teraz z ogromną szybkością.
  - Tylko potrafisz płakać, idiotko! - wyzywałam sama siebie.
     Czy go kocham? Sama nie wiem, przecież to mój wróg, lecz czuję jakby łączyła nas jakaś więź.

Klaus:


    Stałem w miejscu jakby ktoś przykleił mnie do podłoża. Cały czas patrzyłem w stronę, gdzie pobiegła Caroline. Wiedziałem, że nie powinienem jej gonić. Ona potrzebuje czasu, a ja jak jakiś kretyn myślę, że wszystko jest dobrze.
    Wsiadłem do mojego samochodu trzaskając drzwiami. Wyznaczyłem sobie w głowie mój cel podróży. Pragnąłem ujrzeć na jej twarzy zdziwienie, szczęście... Była idealna pod każdym względem. Tylko idiota mógł stracić taką dziewczynę; nie zamierzałem dać tak po prostu jej odejść.

    W pięć minut znalazłem się na miejscu. Auto postawiłem blisko sklepu, który wydawał mi się najodpowiedniejszy. Weszłem do niego pewnym krokiem i już przed nim usłyszałem muzykę, która miała tylko zachęcać do kupna. Gdy przekroczyłem próg, od razu przywitała mnie sprzedawczyni; podeszła do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.
  - Czy mogę jakoś panu pomóc? - przeważnie wolałem sobie radzić sam, ale w tym przypadku przyda mi się kobieca ręka.
  - Jeżeli byłaby pani tak uprzejma - zaśmiała się cicho.
  - A na jaką okazję ma być strój?
  - Uroczysty bal, a także druga na zwykłą potańcówkę, Meg - przeczytałem to imię z tabliczki na jej piersi. Zobaczyłem rumieńce na twarzy kobiety, która ponownie się zaśmiała.
  - Proszę za mną. Mamy mnóstwo cudownych sukni, a w jakich najbardziej gustuję dziewczyna? - najwyraźniej wiedziała, że to nie dla mnie. Raz miałem przypadek, że kupowałem Rebekah suknię, to kobieta zapytała się o mój rozmiar.
    Meg pokazywała mi mnóstwo różnych, nudnych sukienek. Żadna nie przykuła mojej uwagi, aż w końcu ujrzałem tą, która przypadła mi najbardziej do gustu. Te wszystkie różowe, błękitne, białe i pomarańczowe nie miały z nią najmniejszych szans. Wyobraziłem sobie w niej Caroline; wyglądała jak Anioł w ludzkiej postaci w każdej rzeczy, jaką miała akurat na sobie. Wystarczyło mi tylko znaleźć jeszcze jedną i mogłem iść.

Caroline:


    Wyczerpana psychicznie, wróciłam do domu gdzie powitała mnie mama z jakimś listem w ręce. Rzuciłam torbę na ziemi i chwyciłam go. Na początku spojrzałam na nią, gdyż było to jakieś zaproszenie.
  - Co to? - zapytałam z uśmiechem na twarzy. Kochałam różnego rodzaju przyjęcia.
  - Zaproszenie. Nie otworzysz? - popatrzyła na mnie ze zdziwieniem. Dobrze wiedziała, że  uwielbiam te uroczyste bale od małego.
    Powoli otworzyłam kopertę, tak by jej nie zniszczyć. Gdy ujrzałam zawartość, mina mi zrzedła.
  - Nie idę.
  - Dlaczego? - oddałam jej list i ruszyłam w stronę pokoju, zabierając ze sobą torbę.
  - Nie mam ochoty.
    Nie minęła chyba minuta, a poczułam wibrujący telefon w mojej kieszeni.
  - Halo?
  - Hej, Car. Tu Elena.
  - Cześć.
  - Dostałaś...
  -...zaproszenie? - dokończyłam za przyjaciółkę.
  - Tak. Idziesz?
  - Nie, nie mam na to żadnej ochoty.
  - Stefan i Damon planują iść. A jeżeli pierwotni coś planują?
  - Trudno. To wasz interes.
  - Twój też!
  - Dobra! Przyjdę, ale tylko ze względu na was.
  - Dziękuje. Będziesz za godzinę u Salvatorów? 
  - Jasne - i tu nasza rozmowa się zakończyła. Miałam tylko jedną godzinę dla siebie i znowu zaczyna się cały koszmar. Pewnie ponownie pójdę na przynętę, by odwrócić uwagę Klausa, lecz on będzie na pewno zadowolony; boję się, że i ja również.

_____________________________________________________________________________

Rozdział krótki, ale obiecuję, że następny będzie dłuższy. Przepraszam za długą nieobecność, lecz sami wiecie SZKOŁA! Liczę na wasze komentarze!

5 komentarzy:

  1. Wiem, rozumiem Cię. Ja ostatnio miałam pełno sprawdzianów, ale bardzo się cieszę, że już jest ten rozdział. Nie mogę się doczekać kolejnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, szkoła -,- rozdział cudowny, ile bym dała żeby wątek Klaroline rozwinął się w serialu :) mam nadzieję, że umieścisz tutaj wątek Deleny :) bardzo ciekawie i czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwaga Spam!!
    Elizabeth Malloren z pozoru jest zwyczajną mieszkanką Mystic Falls w 1864 roku.
    Jest szczęśliwa i zakochana.
    I wszystko byłoby wspaniale gdyby nienawiedzające ją koszmary, które zaczynają się spełniać.
    Wkrótce jej poukładany świat zaczyna się walić, gdy w jej życie wkracza dwoje wampirów: Katherine Pierce i Klaus. Tego drugiego przyciąga niezwykła moc dziewczyny w postaci jej wizji. Wkrótce jej miłość wystawiona na ciężką próbę.
    Oszukana i zdradzona przez najbliższych Liz staje się wampirem i od lat wiernie służy Klausowi.
    Przy życiu trzyma ją jedynie niespełniona miłość do przystojnego Damona Salvatore.
    Niespodziewana wizja ponownie zmienia oblicze jej świata.
    Liz postanawia po raz kolejny rzucić wszystko i wyruszyć na ratunek ukochanemu mężczyźnie tchniona nadzieją że uda jej się złamać klątwę Klausa.
    Czy miłość okaże się silniejsza niż magia?
    I jak zachowa się, gdy okaże się, że w swoim wyborze będzie musiała ratować Elenę Gilbert sobowtóra swojego największego wroga?
    O tym wszystkim dowiecie się wchodząc na bloga „granice miłości”
    To nowo powstała historia na podstawie serialu Pamiętniki Wampirów.
    Prócz znanych postaci na pewno pojawią się nowe a jedną z nich na pewno jest dość ekscentryczna i niecodzienna Sara Jonson najlepsza przyjaciółka Eleny.
    Zapraszam serdecznie na nowy nieznany świat Vampire Diaries na: www.granica--milosci.blog.onet.pl
    p.s. dla tych, którzy będą chcieli być informowani o rozdziałach wpisujcie w komentarz adres bloga. Sam Nick niestety nie wiele mi pomoże. W razie, gdyby któryś blog spodobał mi się na pewno do niego zajrzę i skomentuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah, no rozdział świetny:D szkoda, że nie dłużysz, ale w pełni rozumiem to, że szkoła. Mam nadzieję, że kolejny pojawi się już wkrótce.

    OdpowiedzUsuń
  5. hej :** notka jak zawsze zajebista xd:D :*8 <3 no troche ktotka xd :( jestem ciekawa jaki bedzie bal xd :d u mnie nowy rozdzial http://tvd-caroline-klaus.blog.onet.pl/ zapraszam :***

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz i ten miły i ten nie, lecz na razie się takowy nie zdarzył i jestem dzięki temu bardzo szczęśliwa!
Proszę nie umieszczanie tutaj reklam swojego bloga, bo zostanie to natychmiastowo usunięte!
Pod waszymi komentarzami zostawiajcie linki do waszych blogów. Na pewno je odwiedzę. ;)