Caroline :
Podjechałam pod dom Eleny i wysłałam do niej sms-a, że czekam pod jej domem. Nie musiałam długo siedzieć w moim samochodzie, gdyż moja przyjaciółka wybiegła z domu i wsiadła do auta. Wyglądała dość, sama nie wiem jak to opisać... Inaczej? Tak, to chyba dobre słowo. Miała na sobie dość wysokie szpilki, kremowa sukienka błyszczała się cekinami, a włosy miała spięte w kok.
- Elena?
- Tak? - dziewczyna popatrzyła na mnie pytająco i dopiero teraz zobaczyłam jej makijaż. Podkład idealnie pasował do skóry, a bronzer podkreślał kości policzkowe. Na ustach miała czerwoną szminkę, a oczy lekko podkreślone kredką z tuszem. Wyglądała cudnie!
- A ty wiesz, że jedziemy do Grill'a, prawda? - popatrzyła na mnie zdziwiona, a ja ruszyłam w stronę wyznaczonego celu.
- Tak. O co ci chodzi? - spostrzegłam, że się uśmiecha.
- Wyglądasz...
- Umówiłam się potem ze Stefanem, dlatego mam do ciebie prośbę.
- Dawaj - byłam gotowa na wszystko, ale i tak wiedziałam o co mnie zapyta.
- Podwieziesz mnie pod jego dom?
- Jasne, a czy to nie on powinien przyjechać po ciebie na białym rumaku? - Elena szturchnęła mnie lekko w ramię.
- No niby tak, ale chce mu zrobić niespodziankę - zaśmiałam się cicho. Przez resztę drogi nie zamieniłyśmy ani jednego słowa, ponieważ w pięć minut byłyśmy na miejscu.
Wysiadłyśmy ze samochodu, po czym zamknęłam drzwi od auta i ruszyłam za przyjaciółką, która w tej chwili wchodziła do Grill'a. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Matt i Tyler. Nie tylko nie on, nie ma ochoty z nim rozmawiać.
Tak jak się spodziewałam, zerwał się z miejsca i ruszył w moją stronę. Elena nic nie wiedziała, więc gdy ujrzała, że Tyler się zbliża posłała mi cwaniacki uśmieszek i ruszyła w stronę stolika, gdzie siedział Matt.
- Caroline... - ominęłam go ze zgorzkniałą miną.
- Zostaw mnie - tylko tyle potrafiłam powiedzieć do tego osobnika, który pospiesznie wyszedł z baru. Prawdopodobnie wysłuchano moich próśb. Przysiadłam się do przyjaciół, którzy popatrzyli na mnie pytająco. Dobrze wiedziałam, że w tej chwili powinnam im to wyjaśnić; nie, to oni chcieli wyjaśnień, a ja nie miałam zamiaru nic mówić.
- Zamawiacie coś? - zapytałam z udawanym uśmiechem na twarzy, aby zbić ich z tropu, lecz niestety nie dali się nabrać.
- Caroline - zaczęła Elena.- Co jest? - patrzyła na mnie z współczuciem.
- Ja... Nie chce o tym mówić, dlatego nie psujmy tego pięknego wieczoru na takie głupoty.
- Nie sądzę, aby były to głupoty, ale ok - Matt wzruszył tylko ramionami. - Ja martini, a wy?
- Też - moja przyjaciółka westchnęła, gdyż była bezradna.
- Whisky - powiedziałam to z wielki szczęściem na twarzy, ponieważ Elena odpuściła sobie pytania. - Pójdę zamówić - wstałam od stołu i podeszłam do baru.
Usiadłam na krześle i czekałam, aż barman do mnie podejdzie. Obok siebie słyszałam tylko śmiechy zauroczonych dziewczyn, najprawdopodobniej jakimś facetem. Obróciłam się w stronę dobiegających do mnie dźwięków i zamarłam. Siedział do mnie tyłem, ale i tak wyglądał cudownie jak zawsze, do tego miał obok siebie damskie towarzystwo, które liczyło ponad pięć osób. Nie widział mnie; z jednej strony się cieszyłam, lecz z drugiej dowiedziałam się czegoś co mnie zabolało. On mnie nie kochał, byłam tylko na chwile... Poczułam w oczach mokry płyn, który z niezwykłą szybkością napływał, a następnie opadał po moich policzkach. Mężczyzna najwyraźniej usłyszał to, gdyż obrócił się w moją stronę, ale ja natychmiastowo obróciłam głowę i wstając, wybiegłam z Grill'a. Nic się dla mnie już nie liczyło. Kochałam go, a on tak po prostu umiał sobie znaleźć nowe towarzystwo, tak jak bym była niczym. Czułam się okropnie. Potraktował mnie tak samo ja Tyler.
Przeszłam, a dokładnie to przebiegłam, przez ulicę i znalazłam się w parku. Usiadłam i skuliłam się pod jakimś drzewem; nie patrzyłam nawet na czym siedziałam, liczył się tylko ból, który zżerał mnie od środka. W koło siebie widziałam tylko zakochane pary, które spacerowały w blasku księżyca; najchętniej bym ich rozszarpała gdyż tylko psuli mój nastrój, który i tak był beznadziejny. Jednak wiedziałam, że to nie ich wina, lecz moja. Poczułam wibrację w kieszeni. Wyciągnęłam telefon komórkowy i spojrzałam na ekran. Elena... Nie odebrałam, nie miałam ochoty teraz z nikim rozmawiać.
Poczułam na moim lewym ramieniu czyjąś dłoń; nie miałam siły, aby zobaczyć kto to. Przytuliłam się do tej osoby, ponieważ czułam, że mogę jej ufać.
- Caroline... - usłyszałam ten anielski głos, za który oddałabym wszystko. Odepchnęłam się od niego i wylądowałam kilka centymetrów od...
- Zostaw mnie, Klaus! - krzyknęłam, ale tak naprawdę znaczył to dla mnie ,,Przytul mnie i nigdy nie puszczaj''. W tej chwili, moje uczucia były mieszane. Jednak on nie dawał za wygraną, nie chciał mnie zostawiać. Chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie i przytulił mocno; czyżby czytał mi w myślach, a raczej w sercu?
- Przepraszam - czułam na głowie jego oddech. - Nie chciałem tego, ale... To ty tak na mnie działasz - nie wierzyłam w to, co usłyszałam. - Kiedy wyszłaś, sam nie wiem co się ze mną stało - wstał, a ja równo z nim. Trzymał swoje dłonie na moich łokciach. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- Muszę sobie wszystko przemyśleć, to mnie zabolało. Przepraszam... - Klaus opuścił bezwładnie ręce; spojrzałam na niego jeszcze raz i poszłam w stronę auta. Nie patrzyłam za siebie, ale wiedziałam, że tam stoi.
Mój telefon ponownie zawibrował, lecz tym razem odebrałam.
- Tak?
- Caroline! Gdzie ty jesteś?! - to była Elena.
- Emm... Czekaj pod samochodem, zaraz tam będę. Przepraszam.
- Jasne, ale mam nadzieję, że znowu mi nie uciekniesz. Czekam - i tu się rozłączyła, a ja spojrzałam na zegarek. Była druga trzydzieści trzy. Niesamowite. Siedziałam pod tym drzewem około pięciu godzin.
*
W domu od razu rzuciłam się na łóżko. Leżałam tak chwilę i dopiero teraz zauważyłam na mojej szafce nocnej małe pudełeczko. Usiadłam i zabrałam je, po czym otworzyłam. Znajdował się tam mój rysunek pod drzewem; siedziałam tam skulona i smutna. Ten szkic odzwierciedlał moje uczucia, które wtedy mną targały. Na drugiej stronie znalazłam krótką notkę.
Caroline, przepraszam za wszystko.
Wybacz mi, proszę.
Klaus
Odłożyłam go na półkę i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam długi, relaksujący prysznic. Byłam zmęczona tym wszystkim co wydarzyło się w tym całym tygodniu. Jutro miał być początek roku szkolnego. Miałam nadzieję, że i wtedy znikną moje wszystkie problemy. Bałam się, że może być to dopiero początek, tylko czego?
_________________________________________________________________
I jak? Mam nadzieję, że się podoba. Dziękuje moim czytelnikom za te wszystkie miłe komentarze i zapraszam do komentowania.
świetne mam nadzieję że będziesz kontynuować w czasie przerwy?
OdpowiedzUsuńCudowny .!
OdpowiedzUsuńCzekam na kontynułacje ...
Proszę dodaj szybko .!!
Cudne! Czekam na kolejne! Strasznie mi się spodobało i nie mogłam się oderwać!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział;p A tło po prostu piękne...
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i tło fajne :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta, i zapraszam do mnie, jest NN :)
http://vamp-miss.blogspot.com/
Świetne ;) Kiedy następny ? ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem dokładnie, bo szkoła stoi na pierwszym miejscu, ale na pewno w tym tygodniu.
UsuńGenialny
OdpowiedzUsuńtylko jakoś nie mogę sobie wyobrazić Klausa w otoczeniu gromady lasek, ale podoba mi się , oryginalne :)
Świetne, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału:) U mnie NN http://nadludzkie-istoty.blogspot.com/ jeśli chcesz, to wpadnij:)
OdpowiedzUsuńhej :E kocham twojego bloga :* mozesz powiadamiac mnie o nowych notkach http://tvd-caroline-klaus.blog.onet.pl/ no i moze moj blog ci sie spodoba :**
OdpowiedzUsuńŚwietny masz styl<3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Hahaha!!! nie mogę haha!! BOMBA nomalnie ahahaha!!!!!
OdpowiedzUsuń